czwartek, 23 kwietnia 2015

Rozdział czternasty cz. 2

* Harry *  NASTRÓJ
Czuję się beznadziejnie... Jestem zrozpaczony i zły, a mówiąc szczerze... wściekły... Dlaczego? Tylko i wyłącznie ze swojego powodu... Nie dość, że zdradziłem i zraniłem osobę, którą kocham
najbardziej na świecie to teraz jeszcze nie umiem jej porządnie przeprosić... Przegapiłem ostatnią okazję... Jutro już wyjeżdżamy i przez następne cztery miesiące nie zobaczę się z moją ukochaną... Chyba, że... Nie wiem czemu, ale coś podpowiada mi, że ona pojawi się na tej dyskotece... A
znając ją to przez cały czas będzie siedziała gdzieś w jakimś kącie i z obrzydzeniem patrzyła na wszystkich pijanych ludzi...  Może właśnie tam uda nam się porozmawiać... Śmiem powtórzyć, że nadzieja umiera ostatnia...
Przedstawiłem reszcie zaistniałą sytuację oraz swój plan. Chłopcy poparli moje przekonania... Nie wiem tylko czy to dlatego, że naprawdę uważali iż Cam się tam pojawi, czy tylko dlatego że chcieli się wybrać z dziewczynami na jakąś dyskotekę... Wprawdzie nie wnikałem, ale chwilę się nad tym zastanawiałem... Tylko przez jedną, małą chwilę, bo jednak ważniejszą osobą która zaprzątała moją głowę była Cami. W ekspresowym tempie wyszliśmy z teatru i pojechaliśmy do klubu... Myślałem, że nie będzie tu zbyt dużo osób, ponieważ nie był to jeden z najlepszych klubów. Jednak  gdy weszliśmy do środka zobaczyłem jak bardzo się myliłem... Co zdarza mi się ostatnio dość często... Impreza trwała już w najlepsze... Wszędzie tańczący lub obściskujący się ludzie... W powietrzu
unosił się pomieszany zapach alkoholu i dymu tytoniowego, w dodatku widoczność utrudniała szara "sztuczna mgła". Ciemne wnętrze oświetlały tylko i wyłącznie małe, migające, kolorowe światła... Nie powiem dość trudne warunki do odnalezienia konkretnej dziewczyny no ale dla Cami wszystko... Dosłownie po pięciu minutach od wspólnego wejścia do środka obok mnie nie widziałem już żadnej ze znajomych twarzy... Wziąłem głęboki oddech i usiłowałem jakoś się przedostać przez te tłumy... Powoli i z trudem, ale jednak się przemieszczałem. Miałem wrażenie że już kilka razy przed oczami przemknęła mi postać Camili, ale kiedy tylko udało mi się dotrzeć na miejsce, w którym ją widziałem jej już tu nie było...
Nie wiem co i jak poniosło mnie pod bar, ale kiedy już miałem zamawiać jakiegoś drinka zauważyłam, że brunetka zmierza w tą stronę... Uśmiechnięta od ucha do ucha, podeszła tu tanecznym krokiem i "wskoczyła" na duże krzesło... Nie jesteście w stanie wyobrazić sobie mojego zdziwienia... Wprawdzie byłem z nią na wielu dyskotekach, ale tak jak już wcześniej wspominałem nie bawiła się na nich zbyt dobrze... Nie lubiła tłocznych i hucznych miejsc... Zacząłem pilniej obserwować jej zachowanie. W tym momencie dziewczyna zamawiała drinka, a przy tym uroczo
trzepotała rzęsami i co jakiś czas odrzucała włosy do tyłu. Czy mi się wydaje czy ona flirtuje z tym barmanem? No przepraszam bardzo! Ale chwileczkę! Przecież ona na żadnej imprezie nie piła alkoholu... Może to jednak nie jest Cami... Z pewnością ją z kimś pomyliłem... Bo to mało brunetek chodzi po ziemi?  Czekam na dalszy bieg wydarzeń... Po chwili dziewczyna trzymała w swojej dłoni kieliszek... Szybko wypiła jego zawartość, zeskoczyła ze stołka i mimochodem spojrzała w moją stronę... Przez chwilę zatrzymała swój wzrok na mnie. Kiedy tylko omiotła swoim spojrzeniem moją twarz, piwny odcień jej oczu zasnuła ciemna mgła... Teraz  mam już stu procentową pewność, że to Camila... No więc skąd ta nagła zmiana? Czyżby przeze mnie??
Dziewczyna szybko się odwróciła i weszła w tłum. Na całe szczęście nie zniknęła mi z oczu... Obserwowałem jej każdy ruch. Przez chwilę tańczyła, a raczej szalała sama... Jednak nie trwało to długo. Nie minęły dwie minuty, a już obok niej pojawił się jakiś chłopak... Zacisnąłem dłonie w
pięści, a moje szczęki zaczęły zgrzytać. Jakim prawem on może z nią TAK tańczyć... Tego nawet tańcem nie można nazwać! Moje trzymane na wodzy nerwy powoli zaczęły puszczać...
Ahaaaa... Chyba zaczynam rozumieć o co w tym wszystkim chodzi! To ma być takie odegranie się na mnie, tak??? Mam poczuć jak to jest... Okeej... Już wszystko pojmuję, a ta cała szopka może się już skończyć!!!
 Po przetańczeniu kilku tańców Camila odrobinę się chwiejąc wróciła przed bar wraz ze swoim "przyjacielem". Dziewczyna zamówiła kolejnego drinka, a stojący za nią chłopak zaczął składać pocałunki na jej karku... No. ludzie trzymajcie mnie, bo go zabiję!!! Miałem nadzieję, że Camila jakoś zareaguje... Jednak ona wcale nie protestowała... Co więcej widać było, że jej się to podoba... Świadczył o tym ogromny uśmiech na jej twarzy... Czułem się tak jakby ktoś do mnie podszedł i wyrwał mi serce prosto z klatki piersiowej... Tak po prostu... Nagle i niespodziewanie zostałem pozbawiony swojego największego skarbu... Czyli byłem mega głupi myśląc, że Cam będzie rozpaczać po mojej zdradzie... Najwyraźniej nie ma takiego zamiaru... Chce zapomnieć o mnie i o wszystkim co nas łączyło...  I co mam odpuścić tak łatwo??? Poddać się bez walki? Oddać ją w łapy jakiegoś pierwszego lepszego przystojnego typa?? CO MAM ROBIĆ DO CHOLERY?!
Nim się obejrzałem "para" znów zmierzała na parkiet... Camila niemalże zerwała z siebie czerwoną koszulę, zostając w czarnym topie, który odkrywał jej brzuch i rzuciła ją do tyłu. W taki sposób iż okrycie znalazło się pod moimi nogami... Czy to był przypadek?? A może zwrócenie na siebie uwagi?? Tego nie jestem pewien... Podniosłem okrycie i znów zacząłem szukać dziewczyny wzrokiem. Kiedy ją dostrzegłem moje usta utworzyły cienką linię, a zaciśnięte w pięści palce zaczęły boleć... Camila wraz ze swoim hmmm... nowo poznanym  partnerem całowała się na środku sali...

Nie wiem jakie siły mnie jeszcze trzymały w jednym miejscu. Normalnie to już bym był przy nich, ale coś mówiło mi, że mam zostać... Usiadłem na stołku barowym i zamówiłem drinka. Przez następne kilka godzin siedziałem w jednym miejscu, sączyłem tego jednego drinka i obserwowałem poczynania Camili. Dziewczyna cały czas wlewała w siebie kolejne kieliszki alkoholu i tańczyła z nowymi "partnerami". Z każdą chwilą jej zachowanie co raz bardziej mnie przerażało... Gdyby ktoś opowiadałby mi to co tutaj się działo, nie uwierzyłbym! Nawet teraz mimo tego że widzę wszystko na własne oczy to w dalszym ciągu nie jestem w stanie pojąć, że to się dzieje naprawdę... Nie wiedziałem jeszcze, że najgorsze dopiero przede mną... Jakieś pół godziny później, nie mam pojęcia jakim cudem, dziewczyna znalazła się na samym środku lady barowej. Tak. Nie przywidzieliście się... LADY BAROWEJ. Wiem sam nie mogłem w to uwierzyć, ale przyrzekam, że oprócz tego jednego kieliszka nic innego nie piłem! W przeciwieństwie do Camili... Z osłupieniem wpatrywałem się w to co robi... Dziewczyna przemieszczała się po całej długości "lady" usiłując przybierać "seksowne pozy". Jak dla
mnie nie wyglądało to najlepiej, jednak męska część "widowni" była zachwycona obecnym przebiegiem wydarzeń... Camila z ogromnym uśmiechem na twarzy, zarzucała długimi włosami i co jakiś czas chwiała się na nogach... Oglądałem ten "pokaz" z zażenowaniem i nawet nie zauważyłem że przy moim boku stanęły Mandy i Nat...
- Harry zrób coś - krzyknęły mi wprost do ucha... Widziałam, że również nie są zachwycone zachowaniem ich przyjaciółki.
- A co ja mogę? Przecież ona mnie nie posłucha... - odparłem zgodnie z prawdą...
- Harry błagam Cię zdejmij ją stamtąd! - krzyknęła zdesperowana Natalie, a ja uległem. W końcu musiałem dać upust swoim emocjom. Podszedłem bliżej, odwróciłem się w stronę zebranego tłumu i krzyknąłem:
- Dziękujemy bardzo! Widowisko skończone! - po czym złapałem Cami w pasie i jednym ruchem
zdjąłem ją z lady. Mężczyźni od razu zaczęli "buczeć", ale nie zwróciłem na to uwagi... Przerzuciłem dziewczynę przez ramię i skierowałem się w stronę drzwi wyjściowych... Camila zaczęła okładać moje plecy pięściami, ale po dłuższej chwili uświadomiła sobie, że nic tym nie wskóra i przestała. Zanim doszedłem do samochodu dziewczyna zdołała mnie obrazić tyle razy, że aż nie jestem w stanie zliczyć... Wiem, że po alkoholu mówi się to co się myśli i przyznam szczerze w tym momencie nie było to pocieszające... Usadziłem dziewczynę na miejscu pasażera, okryłem jej zmarznięte ciało koszulą, a na koniec zapiąłem ją pasem bezpieczeństwa. Zamknąłem drzwi i szybko usiadłem za kierownicą... Przez pół drogi dziewczyna kierowała kolejne obelgi w moją stronę, ale z każdą minutą była coraz ciszej i ciszej, aż w końcu usnęła... Na chwilę spojrzałem w jej stronę... Mała, bezbronna, niewinna, cichutka Cami - ta, którą znałem, ta która jest prawdziwa... Jej dzisiejsze oblicze to tylko maska... A przynajmniej taką mam nadzieję... Nim się obejrzałem już znalazłem się na zakręcie prowadzącym do jej mieszkania... Ooops nie przemyślałem tego... Teraz będę musiał wszystko tłumaczyć jej ojcu... A może by tak... Wyjąłem telefon i wybrałem numer...
- Hej! Gdzie jesteś? - usłyszałem głos Zayn'a.
- Hej... Nieważne... Potrzebuję adres Natt albo Mandy natychmiast... - powiedziałem i rozłączyłem się bez żadnych wyjaśnień... Nie minęły dwie minuty, a już dostałem SMS'a z adresem. Na całe szczęście to niedaleko. Ponownie odpaliłem samochód i ruszyłem.

***
W tym momencie stoję pod drzwiami mieszkania, którejś z przyjaciółek Cami i pukam po raz kolejny... Kilka chwil później w progu ukazała się Natt w puchowym szlafroku...
- Harry?? Co Ty tu robisz?- spytała z niedowierzaniem i natychmiast szczelniej okryła się materiałem.
- Miałem odwieźć Camilę do domu, ale gdyby jej ojciec zobaczył ją w takim stanie to najpierw zabiłby mnie, a później ją... - odparłem poważnie i aż się wzdrygnąłem, bo ta wizja pojawiła się przed moimi oczami - No i przywiozłem ją tutaj...
- Z wielką niechęcią to mówię, ale rzeczywiście dobrze zrobiłeś... - wiedziałem, że Nat mnie nienawidzi... Zresztą Mandy też nie przepada za mną i moim towarzystwem od momentu kiedy przeze mnie Camila się od nich odwróciła... Ale przyznam szczerze, że wcale się im nie dziwię... Sam czasami mam ochotę się rzucić z mostu przez swoją głupotę... - Będziemy tak stać, czy może przyprowadzisz tu Cami?? - spytała, a ja bez słowa wróciłem do samochodu... Ponownie wziąłem dziewczynę na ręce i zaniosłem ją do wskazanego przez Natalie pokoju. Ułożyłem ją na łóżku i pogłaskałem po włosach na co ona mruknęła coś pod nosem i odwróciła się...
- To ja już będę leciał... Przekaż jej, że... nadal ją bardzo mocno kocham i będę chciał z nią porozmawiać kiedy wrócimy z trasy... - powiedziałem zdławionym głosem, z trudem powstrzymując się od rozpłakania się... Dziewczyna tylko kiwnęła głową, po czym odprowadziła mnie i zamknęła za
mną drzwi... Wróciłem do domu i nie wyjaśniając nic chłopakom, poszedłem do swojego pokoju. Tam rzuciłem się na łóżko i wyczerpany wrażeniami dzisiejszego dnia, zasnąłem.
*********************************************************************************
Hej! Haj! Heloł! Po dość długiej przerwie przybywam! Już tłumaczę dlaczego w sobotę nie pojawił się kolejny rozdział... Otóż dziś, a dokładnie jakąś godzinę temu wróciłam do domu po ostatniej części egzaminów gimnazjalnych... I tu też od razu wyprzedzę Wasze pytania... Pierwszego dnia poszło mi całkiem dobrze, drugiego-masakra, trzeciego można rzec, że świetnie! Trochę się podłamałam po wczorajszym, ale i tak mnie wszędzie przyjmą więc nie ma co płakać, trzeba żyć dalej :D Na szczęście już po wszystkim, a to wiąże się z powrotem na bloga i normalnym udostępnianiem kolejnych rozdziałów lub części... No właśnie co sądzicie o drugiej części tego rozdziału?? Ja szczerze mówiąc jakoś zachwycona nie jestem, ale twierdzę, że ogólnie może być... Czekam na Wasze opinie w komentarzach!!!
Pozdrawiam serdecznie i do następnego!!! <3

Aleksandra <3

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz