poniedziałek, 6 kwietnia 2015

Rozdział trzynasty + spóźnione życzenia świąteczne! ;)


Od obiadu u mojego taty minęły calutkie cztery tygodnie. Miesiąc, który chcieliśmy spędzić jak najlepiej,
ponieważ za kilka dni chłopcy wyjeżdżają w trasę... Ten czas minął bardzo szybko. W sumie nie powinno mnie to dziwić... Każdy dzień spędzaliśmy w wyjątkowy sposób... Mimo tego, że od rana do późnego popołudnia byłam w teatrze na próbach, wieczory i noce spędzałam z Harrym i przyjaciółmi. Dyskoteki, zabawy, imprezy, przyjęcia z przeróżnych okazji, takich jak na przykład rozpoczęcie się związku Niall'a i Natalie... Tak! Przeuroczy blondynek i moja szalona przyjaciółeczka są razem od dwóch i pół tygodnia!!! Wiedziałam, że w końcu do tego dojdzie... No, ale oprócz dyskotek spędzaliśmy czas u siebie nawzajem np. na nocnych seansach filmowych itp. Ale udawało mi się też spędzić czas sam na sam z moim chłopakiem. Raz nawet pojechaliśmy na cały dzień do Holmes Chapel, ponieważ Anne nas zaprosiła. Co jak co, ale chyba żaden wyjazd nie nabawił mnie tyle stresu co tamten... Mimo wszystko dzień spędzony z rodzicami Harry'ego nie był aż tak straszny jak go sobie wyobrażałam...
Jednak najbardziej zapadł mi w pamięć weekendowy wyjazd na domki nad jeziorem. Pojechaliśmy wszyscy, ale to właśnie z Harrym pogłębiłam swoje relacje... Ekhm... Tam właśnie przeżyłam z nim swój pierwszy raz... Mówiąc szczerze to nigdy nie sądziłam, że to wszystko będzie się działo w takim szaleńczym i ekspresowym tempie... Ale tak naprawdę zbytnio mi to nie przeszkadzało, a wręcz przeciwnie... Tyle dobrych zmian w ciągu miesiąca to coś niesamowitego...   Ach, zapomniałabym o  jeszcze jednej sprawie... Niecały tydzień mój tata się przeprowadził... Gdzie?? Do mojego mieszkanka... Stwierdziłam, że mieszkanie w dwóch domach oddalonych od siebie o niecałe dwa kilometry jest czymś bezsensownym, dlatego zaproponowałam mu tą przeprowadzkę... Po dłuższym przemyśleniu sprawy się zgodził...
Przez ten miesiąc byłam tak szczęśliwa jak jeszcze nigdy w życiu. Byłam niemalże pewna, że to wszystko jest zbyt piękne by trwało wiecznie...

***

*Harry*
Ostatnie spojrzenie w lustro. Czarne spodnie, czarna bluzka w białe serca, czarna marynarka i czarne
buty... Od niedawna bardzo polubiłem ten kolor... Chyba udzieliło mi się to od Cami. W ogóle dużo rzeczy mi się od niej udzieliło, podczas spędzania wspólnie całego wolnego czasu... No, ale musieliśmy się sobą nacieszyć, bo już pojutrze wyjeżdżamy... Czteromiesięczna trasa wzywa! Nie mam pojęcia jak ja bez niej wytrzymam...
-Harry szybciej, bo spóźnimy się na galę! - usłyszałem okrzyki Liam'a.
- Już idę...
Przeczesałem tylko włosy palcami i szybkim krokiem wyszedłem z pokoju. Zbiegłem na dół, a przed drzwiami ujrzałem całą resztę patrzącą na mnie z wyrzutem...
- No co?? - spytałem po czym ominąłem ich i wyszedłem na zewnątrz.
Chłopcy wyszli za mną i po chwili już siedzieliśmy w limuzynie. Przez całą drogę smsowałem z Camilą... Tak bardzo nie chciałem jechać na tą galę... Wolałem spędzić kolejny wieczór z moją ślicznotką, no ale niestety trzeba się poświęcać dla dobra zespołu! Nie minęło dobre piętnaście minut, a już byliśmy na miejscu. Oczywiście czerwony dywan, zdjęcia, sztuczny uśmiech... Czasami mam tego wszystkiego dość... Czasami mam ochotę to rzucić i wrócić do normalnego życia, ale wtedy przypominam sobie czas w X-factor i jakoś mi to przechodzi.
O dziwo wszyscy reporterzy zaabsorbowani byli jakąś inną gwiazdą dlatego udało nam się przemknąć przez czerwony dywan dość szybko... W końcu znaleźliśmy się w środku i zajęliśmy swoje miejsca... Przez następne sześćdziesiąt minut ledwo powstrzymywałem się od ziewania... Jakieś długie, niekończące się przemowy o tym i o tamtym... Na szczęście miałem telefon i tylko dzięki sms'om z Cam nie zasnąłem. Za chwileczkę zaczyna się after party, więc może tu będzie choć trochę ciekawiej... Aczkolwiek nie jestem tego pewien...
 Na początku postanowiłem, że dziś nie wezmę ani kropelki alkoholu do ust... Wiedziałem jak kończą się moje przygody z dużymi dawkami alkoholu.... Jednak  po długich i bardzo przekonujących namowach mojego "kochanego" przyjaciela Louis'a zgodziłem się na jednego drinka... Potem poszło już gładko. Kieliszek za kieliszkiem i po kilku godzinach nie wiedziałem jak się nazywam. Mówiąc szczerze ostatnia rzecz którą pamiętam z tamtego wieczoru to jak wychodzę z jakąś dziewczyną z sali... Później film mi się urwał...

***

Jeeezu!!! Czy ja umieram?!? Ten ból głowy jest nie do zniesienia! Obiecałem sobie, że gdy tylko wstanę zabiję Louis'a, ale teraz może jeszcze chwilkę się prześpię. Przewróciłem się na drugi bok, z nadzieją, że zasnę, jednak to co ujrzałem kompletnie mnie rozbudziło. Obok mnie leżała... Caroline. Moja była dziewczyna ze mną w... Nie! Mój Boże to nie jest prawda!!! To tylko jeden z moich głupich snów!  Błagam!!! Przetarłem oczy dłońmi i spojrzałem jeszcze raz... Niestety Caroline nie zniknęła, tylko nadal smacznie sobie spała... Wstałem szybko, ale najciszej jak potrafiłem. W pośpiechu zakładałem poszczególne części garderoby, a w międzyczasie zdążyłem już opuścić pomieszczenie. Chwilę zajęło mi ogarnięcie tego w jakim hotelu się znajduję... Jednak nie to było teraz najważniejsze... Zjechałem windą i ekspresyjnie wyszedłem z budynku... Niestety to nie był koniec moich kłopotów. Przed hotelem znajdowało się mnóstwo paparazzie. Jakim cudem oni mnie tu znaleźli? Kto ich poinformował?? Z trudem przebiłem się przez tłum ludzi i wsiadłem do pierwszej najbliżej stojącej taksówki. Podałem swój adres i wpatrzyłem się w widok za oknem... Nie... Nie w celu jego podziwiania... Po prostu musiałem skupić swój wzrok na czymś, żeby w pełni oddać się rozmyślaniu... Wiem, że to głupio brzmi no ale taka jest prawda..
Jezu... Co ja zrobiłem?? Jak ja to teraz powiem Camili? Jak ja w ogóle mogłem coś takiego zrobić...? Teraz to już na pewno zabiję Tomlinson'a! Ale... Nie po prostu nie wierzę, że zrobiłem coś tak głupiego... Nie jestem w stanie pojąć tego, że mogłem w taki sposób skrzywdzić najważniejszą osobę w moim życiu... Przecież przez całą galę pisałem jej jak bardzo ją kocham, a za chwilę poszedłem do łóżka z Caroline... To jest niemożliwe! Nie mógłbym zdradzić Camili... Chociaż... Po pijaku robi się różne rzeczy... Mój Boże... Ja nic nie pamiętam! Nic... Kompletna pustka... Nie mogę zagwarantować, że pomiędzy nami do niczego nie doszło... A jeżeli... ja naprawdę się z nią przespałem... To już mogę pożegnać się z życiem u boku najwspanialszej dziewczyny na świecie... Taksówka podjechała pod nasz dom. Zapłaciłem kierowcy i wysiadłem najszybciej jak tylko potrafiłem... Wpadłem do domu jakby się coś paliło i zastałem chłopców w kuchni. Wszyscy siedzieli ze zdenerwowanymi minami, a Liam trzymał telefon w ręku. Kiedy trzasnąłem drzwiami wszyscy spojrzeli w moim kierunku, a Payne szybko coś powiedział i się rozłączył.
- Gdzie Ty byłeś?? Dzwoniliśmy już na policję! Martwiliśmy się, że coś Ci się stało!? - krzyczeli jeden przez drugiego... Ich słowa jakby do mnie nie docierały...
Zignorowałem ich i poszedłem do siebie. Niemalże rzuciłem się na swoje łóżko, a łzy same zaczęły płynąć po moich
policzkach... Po chwili usłyszałem ciche pukanie do drzwi.
- Nie chcę się z nikim widzieć okej? - warknąłem i zakryłem się poduszką... Mimo to już po chwili czułem jak łóżko ugina się pod ciężarem całej czwórki... Zrzuciłem poduszkę i gwałtownie usiadłem między Payn'em, a Niall'em. 
- Powiesz nam co się stało? - spytał Liam i lekko szturchnął mnie w ramię. Spuściłem głowę w dół i zbierałem myśli... Muszę coś zrobić.. Muszę jakoś zapobiec temu co może się stać... Muszę wyznać im prawdę...
- Zdradziłem Camilę - odpowiedziałem jeszcze bardziej ochrypniętym głosem niż zwykle. Chłopcy spojrzeli na mnie nie tyle co ze zdziwieniem, ale rzekłbym, że z przerażeniem w oczach...
- Żartujesz sobie prawda!? - zapytał podniesionym tonem Niall. W moim gardle już urosła ta nieznośna gula... Kiedy zobaczyłem jak oni reagują co raz bardziej zaczynałem się bać reakcji Cami... 
- Nawet nie wiesz jakbym chciał żeby to wszystko było jednym wielkim żartem... - powiedziałem cicho, a z moich oczu znów popłynęły łzy... - Gdybym zachował swój rozum... Gdybym nie uległ  namowom Louis'a to bym się nie schlał i nie byłoby całej tej sytuacji... - ukryłem twarz w dłoniach i poczułem na swoich ramionach silne dłonie chłopców...
- A co lepsze przed hotelem, w którym przespałem się z Caroline czekało kilku facetów z aparatami... - wyjąkałem, a z moich piersi wydarł się niespodziewany i gwałtowny szloch... 
- Booże Harry! Już gorzej być nie mogło - usłyszałem głos mulata. Podniosłem gwałtownie głowę i  zgromiłem go spojrzeniem... Właśnie tego mi było trzeba... Wsparcie ze strony przyjaciół - najważniejsze! Mam nadzieję, że wyczuliście sarkazm...  
- Wiem! - krzyknąłem nagle olśniony... - Zayn zadzwoń natychmiast do Mandy. Niech przypilnuje żeby Camila nie czytała dzisiejszej prasy... i żeby nie oglądała telewizji... i nie sprawdzała komputera... - powiedziałem z ogromnym entuzjazmem, jednak chłopcy szybko zgasili mój zapał... Ich spojrzenia mówiły wszystko... 
- Masz zamiar to przed nią ukrywać?? Uwierz mi, lepiej będzie gdy  przyznasz się od razu. - nie kto inny jak Liam zaczął mędrkować i pouczać, ale ja nie zwracałem na niego uwagi tylko poganiałem Zayn'a...
Chłopak niechętnie wyjął telefon i wybrał numer swojej dziewczyny... Po kilku sekundach odebrała.
- Hej Kochanie... Nie nic się nie stało... Co miało się stać... Ach... Obudziłem Cię... Szósta jest dopiero... Ojej to przepraszam Cię Słońce... Mam do Ciebie malutką prośbę...  Zrób coś, żeby Camila nie czytała dzisiaj żadnych gazet i nie oglądała wiadomości ani w telewizji, ani w Internecie... Nie pytaj... Wyjaśnię Ci później... No papapa. Ja też Cię kocham... - w całej tej rozmowie było tyle miłości i czułości, że z każdą chwilą czułem się jeszcze gorzej... Mimo wszystko miałem nadzieję, że ten plan wypali... 
- Nadzieja umiera ostatnia - powiedziałem pełen przekonania, jednak Niall dopowiedział od razu...
- Nadzieja matką głupich... 

*Camila* 
Otworzyłam oczy i przeciągnęłam się... Już 8.00... Całe szczęście, że próbę mamy dzisiaj dopiero o
12.00. Wprawdzie będziemy siedzieć w teatrze aż do 20.00 no ale... Przynajmniej w końcu się wyspałam. Zrzuciłam z siebie ciepłą kołdrę i wstałam z łóżka. O matko... jakie piękne słońce za oknem... Zapowiada się piękny dzień! Postanowiłam najpierw zjeść śniadanie, a dopiero później się przebrać... Zeszłam na dół. Już na schodach do moich nozdrzy dotarł piękny zapach przygotowywanego śniadania. Kiedy weszłam do kuchni ujrzałam mojego tatę w fartuszku oraz Mandy i Natt siedzące przy stole. 
- Witajcie Kochane! Czemu mnie nie obudziłyście? - podeszłam do nich i ucałowałam obydwie przyjaciółki w policzek.- Hej tatku co tam pichcisz?
- Cześć córciu! Smażę właśnie ostatniego naleśnika...- odpowiedział i pocałował mnie w czoło. Następnie podał nam talerze z gotowym już posiłkiem i wyszedł z kuchni.  Po chwili siedziałyśmy obok siebie i razem jadłyśmy śniadanie, rozmawiając przy tym o wszystkim i o niczym. 
- Co Was do mnie sprowadza - w końcu zadałam pytanie, które od dłuższego czasu nie dawało mi spokoju... Dziewczyny zrobiły dziwną minę. Mandy niemalże od razu odpowiedziała pytaniem na pytanie.
- A nie można już wpaść do przyjaciółki bez żadnego pretekstu? - jednak jej ton głosu był podejrzany... W ogóle od momentu kiedy przyszłam dziewczyny zachowywały się... dziwnie... Nie miałam pojęcia o co chodzi. Nigdy nie miałyśmy przed sobą tajemnic, więc jeszcze nie widziałam ich w takim stanie... 
- No moożna... Tylko, że wiecie miałam ochotę posiedzieć sobie dzisiaj do dziesiątej w piżamce przed komputerem czy telewizorem, bo do teatru na dwunastą i...
- Ty leniu śmierdzący Ty! Raz dwa mi się przebierać i idziemy  na zakupy! Trzeba aktywnie wypoczywać! - Nie, no teraz już mam pewność, że coś jest na rzeczy... Dziewczyny zawsze były zwolenniczkami leniuchowania, a teraz... No ale okeeej. Niech tam im będzie. Może wyciągnę z nich wszystko podczas zakupów. Szybko dokończyłam naleśnika i wstawiłam naczynia do zmywarki. Cały czas pośpieszana przez przyjaciółki pobiegłam na górę i przebrałam się w ekspresowym tempie. Szybko zrobiłam jakikolwiek makijaż i związałam włosy w kucyka. Przejrzałam się w lustrze... Jak na dziesięć minut szykowania jest dobrze! Pięć minut później już byłam z powrotem w kuchni. Zobaczyłam jak Mandy trzyma w rękach jakąś gazetę, a Nat stara się czytać ten sam artykuł dosłownie przez jej ramię.
- Co czytacie? - spytałam, a dziewczyny aż podskoczyły... Przestraszyły się mnie! Co tu jest grane??? 
- Nic... Jakąś starą gazetę...  - odpowiedziała Natt i od razu wyrzuciła ją do kosza
- Okeeej...  Powiem tylko tacie, że wychodzimy... - ruszyłam powolnym krokiem, przez dłuższy czas nie spuszczając wzroku z twarzy przyjaciółek.
Przeszłam do salonu, ale oprócz włączonego telewizora nikogo innego tam nie zastałam... Już miałam wyjść kiedy do moich uszu dobiegły słowa dziennikarki
"Zdrada w zespole One Direction... Jak wszyscy dobrze wiedzą wczoraj odbyła się gala, na której pojawiło się wiele sław w tym przystojni chłopcy z One Direction...
- Nie słuchaj tych głupot! Chodź już... - do pokoju wbiegły dziewczyny i zaczęły się przekrzykiwać... Ja jednak zbyt zainteresowałam się tym co mają do powiedzenia w TV dlatego podgłośniłam i usiadłam na kanapie.
W trakcie trwania after party jeden z członków zespołu - Harry Styles wyszedł z pewną brunetką i od tamtej pory nikt ich na sali nie widział... Co więcej piosenkarz został zauważony następnego dnia gdy nad ranem wychodził z hotelu. Wiemy na pewno, że prześliczną brunetką nie była Camila Evans... Czyżby Harry Styles dopuścił się zdrady?? - w tym momencie Mandy udało się wyrwać pilot z mojej dłoni. Telewizor został wyłączony, a w salonie na chwilę zapadła cisza. Ale tylko na sekundę... Kiedy do mojego umysłu dotarły wszystkie informacje przekazywane przez dziennikarkę wybuchłam...
- Więc tu o to chodzi! TO cały czas przede mną ukrywacie!!! Nie wierzę!!! - zrobiłam przerwę na zrobienie oddechu - Jak dobrze mieć
przyjaciółki... Zawsze wiesz, że możesz na nie liczyć, a one nigdy Cię nie okłamią... - a kiedy już skończyłam krzyczeć pobiegłam na górę i zamknęłam się na klucz w swoim pokoju. Dosłownie kilka sekund potem usłyszałam pukanie do drzwi...
- Cami... Wpuść nas... To nie tak...
Mimo błagalnego tonu przyjaciółek nie miałam zamiaru otwierać... To co działo się teraz w mojej głowie i w moim sercu było nie do opisania... Miałam wrażenie, że wszystko dookoła mnie wiruje... Moje serce ścisnęło się tak bardzo, że aż nie byłam w stanie oddychać... Wszystkie najbliższe mi osoby, którym zaufałam po prostu mnie okłamały i zdradziły!!! Osoby dzięki, którym ostatni miesiąc był najwspanialszym w moim życiu okazały się największymi zdrajcami i kłamcami... Miłość mojego życia po miesiącu związku przespała się z inną dziewczyną, a kilka godzin zapewniała, że kocha tylko i wyłącznie mnie... Moje serce z każdą chwilą ściskało się coraz mocniej... Nawet nie zauważyłam, że pukanie ustało. Położyłam się na łóżku i zaczęłam szlochać... Po moich policzkach spływały strumienie łez, a z mojego gardła wydobywało się nieustanne szlochanie... Wprawdzie ten ucisk w sercu pozostał, ale przynajmniej mogłam złapać oddech... Wbiłam swój wzrok w sufit i powoli zaczynałam się uspokajać... Wprawdzie moje oczy nadal wylewały łzy, ale przynajmniej mój szloch zaczął stopniowo cichnąć... Od natłoku różnorakich myśli rozbolała mnie głowa, dlatego też postanowiłam na chwileczkę zamknąć oczy i całkowicie się uspokoić...
***
"Chwileczka" przeciągnęła się do całych trzech godzin... Z tego wszystkiego po prostu zasnęłam, a obudził mnie dopiero dzwonek mojego telefonu. Nie patrząc na wyświetlacz odebrałam.
- Camila dlaczego nie jesteś w teatrze - usłyszałam zaniepokojony głos Amy... No jakby nie patrzeć to też bym się zdenerwowała gdyby ktoś nie przyszedł na próbę generalną... Ale ja nie jestem w stanie!!! Nie mam siły nawet podnieść się z łóżka, a co mówić o jechaniu do pracy... 
- Hej Amy! Przepraszam, ale... jakoś się trochę... rozchorowałam... Spokojnie na jutro będę zdrowa...
- Ojeeej... No to współczuję, ale masz rację... Dziś się kuruj, a jutro daj czadu na scenie... Na razie...
- Powodzenia... - powiedziałam jeszcze i rozłączyłam się... 
Spojrzałam na zegarek. 12.15... Hmmm... Za chwilę tata zawoła mnie na obiad... I co wtedy?? Na samą myśl o jedzeniu żołądek mi się przewraca... Jak mogłabym jeść w takiej chwili?? Ta sytuacja całkowicie odebrała mi apetyt...  A jednak cały czas mam wrażenie, że to wszystko nie dzieje się naprawdę... Że to koszmar, który nie może się skończyć... Nadal nie mogę dopuścić do siebie myśli, że Harry zrobił coś tak strasznego... Mój Harry, który zapewniał, że nasza miłość będzie trwała wiecznie, który był kochany, opiekuńczy... Tak naprawdę to telewizja mogła kłamać tak jak to robi przeważnie... No właśnie! Więc dopóki nie usłyszę prawdy z jego ust będę żyła jakąkolwiek nadzieją...

***
Było już po siedemnastej... Leżałam na kanapie i oglądałam telewizję... Od śniadania nie jadłam nic, ale nawet mój brzuch nie dawał mi się we znaki... Przerzucałam kanały, kiedy nagle zadzwonił dzwonek do drzwi... Moje serce od razu przyspieszyło i już wiedziałam kto przyszedł... Byłam w stu procentach pewna, że to Harry... Nie miałam pojęcia czy to zbieg okoliczności, ale dosłownie w tym samym momencie na ekranie telewizora pojawiła się ta sama dziennikarka i przekazywała tę samą informację co dzisiaj rano...
Jednak ja nadal niewzruszona wpatrywałam się w ekran... Mojego taty nie było w domu... Tak jak
myślałam po kilku chwilach do pokoju wszedł Loczek i kucnął przy mnie, żeby dać mi całusa, ale ja natychmiast się odsunęłam... 
- Powiedz mi, że to nieprawda - wskazałam na telewizor... - powiedz, że ona kłamie, a ja Ci uwierzę... - szeptałam ledwo powstrzymując łzy... Jednak kiedy Harry spojrzał na mnie skruszonym wzrokiem to mi wystarczyło... On mnie zdradził! On najnormalniej w świecie przespał się z inną dziewczyną twierdząc, że kocha tylko mnie! Zerwałam się z kanapy i automatycznie zaczęłam krzyczeć.
- Co Ty sobie myślałeś, że się nie dowiem!? Że wszystko będzie cudownie!? Że Twoja zdrada ujdzie Ci płazem!? Uważasz mnie za taką naiwną idiotkę, którą można wykorzystać i wmówić jej wszystko... 
- Nie mów tak - wyszeptał, ale ja go zignorowałam...
- Od pierwszego spotkania wiedziałam, że mam się trzymać od Ciebie z daleka, ale nie... dałam się omamić... I wiesz co? Może masz trochę racji... Rzeczywiście byłam głupia i naiwna myśląc, że wszystkie Twoje "romantyczne słówka i wyjazdy" są wyrazem prawdziwej miłości... I co!? Już jestem dopisana do listy "zaliczonych", a może do tych "łatwych" w końcu oddałam Ci się po niecałych dwóch miesiącach znajomości?  - nawet nie wiem kiedy z moich oczu również popłynęły słone krople...
- Camila nie mów takich rzeczy... Proszę wysłuchaj mnie... - znów mi przerwał, a z jego oczu popłynęły łzy...
- No i co mi powiesz? Że to nie tak... Że tego nie chciałeś?? Że to pod wpływem alkoholu?? To nie ma znaczenia! To nie jest wytłumaczenie! Zdrada jest zdradą...
- Witaj Harry! Zjesz z nami kolację? - usłyszałam głos taty, który właśnie wracał z zakupów...
- Harry właśnie wychodzi - powiedziałam - Tam są drzwi... 
Loczek spojrzał na mnie ostatni raz tymi zapłakanymi, zielonymi oczami, jednak kiedy zobaczył, że nie ma szans na wybaczenie z mojej strony bezgłośnie powiedział przepraszam i wyszedł... Bezsilnie opadłam na kanapę, a po moich policzkach z każdą chwilą płynęło więcej łez...  Tata wszedł do pokoju i zadał mi jedno pytanie:
- Pokłóciliście się?
Podniosłam głowę, popatrzyłam na niego i przecząco pokręciłam głową...
- Nie tatku... My... zerwaliśmy... - powiedziałam i pobiegłam na górę...
Ponownie zamknęłam się w pokoju i tu dałam upust wszystkim emocjom... A kiedy już się wyszlochałam w mojej głowie zrodziło się jedno postanowienie... Nadszedł czas by się zmienić... KONIEC Z NAIWNĄ CAMI!



***************************************************************************

SUURPRISEEE!!! 

Witajcie Moje Najdroższe!!! Od razu informuję, że decyzję o wstawieniu nowego rozdziału dziś podjęłam jakieś kilka minut temu totalnie spontanicznie więc jakby to ładnie określić: WRÓCIŁAM NA BLOGGERA!!! Sama jestem w szoku, ale po prostu już nie dawałam sobie rady i stwierdziłam, że jak czegoś nie wstawię w najbliższym czasie to mnie coś od środka rozsadzi... A że napatoczyła się okazja złożenia życzeń świątecznych postanowiłam wstawić rozdział. Mam nadzieję, że przynajmniej część moich czytelników ze mną została i poinformuje mnie o tym w komentarzach! Myślę, że mnie nieznawidzicie mnie przez ten rozdział... I'm sorry! Ale ostatnio mam trochę "problemów" i wyładowuje mój smutek i złość na opowiadaniu więc... Wybaczcie! :* 
Aha no i jeszcze jedno zanim przejdę do życzeń. Chcę Wam bardzo gorąco podziękować, bo ostatni rozdział miał ok 150 wejść i wprawdzie komentarzy pod nim nie było za wiele to liczba wejść mnie po prostu wzruszyła! Jeszcze raz wszystkim bardzo przeogromnie dziękuję! A teraz spóźnione życzonka: 

Kolorowych jajeczek.
rozczochranych owieczek,
rozkicanych króliczków,
pyszności w koszyczku,
a przede wszystkim
mokrego ubrania
w dniu wielkiego lania! 
życzy Wasza Aleksandra <3 

PS. Oznajmiam wszem i wobec, że od godzinę temu rozpoczął się Wielki Poniedziałek zwany Lanym Poniedziałkiem zwany Śmigusem Dyngusem! *.*


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz