sobota, 3 stycznia 2015

Rozdział drugi

*Camila*

- Cholera jasna Camila, Tomas co się z Wami dzisiaj dzieje?? Jak my mamy nagrać historię zakochanych kiedy wy patrzycie na siebie w taki sposób jakbyście się mieli nawzajem pozabijać - w sali po raz kolejny rozległ się wzburzony głos reżysera. Rzeczywiście po wczorajszym zdarzeniu atmosfera między nami nie była najlepsza a jakoś do tej pory nie potrafiłam zebrać się na odwagę i go przeprosić...
- Mark ja mogę się zamienić z Camilą skoro nie odpowiada jej rola... - teraz wszyscy mogli usłyszeć słodziutki głos Emmy... A nie mówiłam?? Już chce mnie wygryźć z głównej roli... O nie! Nie pozwolę na to...
- Panie reżyserze czy mogłabym prosić o dziesięć minut przerwy - spytałam najładniej jak potrafiłam... Mark popatrzył na mnie, później na Emmę, następnie znów na moją osobę i powiedział:
- Dziesięć minut przerwy dla wszystkich!
Na mojej twarzy przez chwilkę zagościł triumfalny uśmiech, ale już po chwili zniknął, bo teraz przyszedł czas na najgorsze... Podeszłam do Tomas'a, który rozmawiał z Nathan'em.
- Tom mogę Cię prosić na słówko? - spytałam nieśmiało. Chłopak najpierw popatrzył na mnie z
niedowierzaniem, a następnie przeprosił Nathan'a "na chwilę" i skierował się na korytarz. Bez słowa ruszyłam za nim. Zauważyłam, że Emma ciska z oczu piorunami... Jednak tym razem jakoś nie interesowałam się tym dłużej niż dwie sekundy, bo głowę miałam zajętą układaniem przeprosin...
- Słucham - powiedział obojętnym tonem kiedy już wyszliśmy z sali.
Wzięłam głęboki oddech i powoli zaczęłam mówić:
- Tommy ja... Przepraszam... Przepraszam za moje wczorajsze zachowanie, przepraszam za moje niekontrolowane wybuchy i krzyki, przepraszam za tyle przykrych słów, przepraszam za wszystko co zrobiłam... Zrozumiem jeżeli mi nie wybaczysz, bo to co wyprawiałam było i jest karygodne, ale ja nie mogłam już żyć z tymi wyrzutami sumienia...
Tomas spojrzał na mnie i... uśmiechnął się... Nie no... Na serio kąciki jego ust powędrowały ku górze...
- Cami nie zaprzeczę Twoim słowom, bo rzeczywiście Twoje ostatnie zachowanie nie było zbyt miłe, ale czy można nie wybaczyć komuś kogo się kocha??
Zamurowało mnie... Czyli po tym wszystkim on nadal czuje do mnie to samo? Ja już bym znienawidziła siebie z tysiąc razy... No, ale... Ja nie odwzajemniam jego uczuć... I co mam teraz zrobić?? Na pewno nie działać tak jak poprzednio czyli gwałtownie i pochopnie...
- Tom... Chciałabym, żeby było tak jak dawniej... Żebyśmy mogli nazywać siebie przyjaciółmi, żebyśmy ufali sobie bezgranicznie - powiedziałam trochę rozmarzona... Chłopak wziął moją małą dłoń i patrząc mi prosto w oczy powiedział z jeszcze większym uśmiechem.
- To się da załatwić... - również się uśmiechnęłam. Czy nie można było tego załatwić od razu? Czy potrzebowałam aż dwóch miesięcy, żeby zrozumieć, że go potrzebuję? Tak czy siak lepiej późno niż wcale... Ponownie weszliśmy na salę...
- Czy już jesteście gotowi? - spytał reżyser już w miarę opanowany. Spojrzeliśmy na siebie i kiwnęliśmy głowami...  - No to świetnie... Zajmijcie szybko swoje miejsca i zaczynamy...

***
- Mamy to! - krzyknął reżyser... I takie akcje mi się podobają... Oby tak dalej to w mgnieniu oka skończymy nagrywanie... To co? "Lecimy" dalej..

***
Kolejną akcję powtarzaliśmy kilka razy, bo zawsze wychodziła sztucznie... To znaczy po udzieleniu wskazówek reżysera udało się odtworzyć tę scenkę wiarygodnie. Wydawać by się mogło, że w takiej pracy człowiek się nie męczy. Ale wszystkie osoby, które tak myślą są w wielkim błędzie... Ja po dzisiejszym nagrywaniu jestem tak strasznie zmęczona, że mam ochotę wrócić do domu i wziąć długą, gorącą kąpiel... Nic z tego.. Od razu po powrocie dzwonię po Nat i szykujemy wszystko na urodziny Mandy. Na szczęście Mark powiedział, że na dzisiaj kończymy pracę. Tym razem wolałam nie wychodzić pierwsza. Tak na wszelki wypadek. Podeszłam do Tomas'a. Szliśmy jako ostatni, powoli zbliżając się do wyjścia Tom zatrzymał się i spojrzał na mnie.
- Camila chciałbym... To znaczy... Mam dla Ciebie niespodziankę... - powiedział nieśmiało. Na jego słowa zamarłam w bezruchu. Odwróciłam głowę i spytałam.
- Jaką niespodziankę i z jakiej okazji?
- Żeby się dowiedzieć musisz gdzieś ze mną pojechać... - odparł już trochę bardziej pewny siebie...
- Tommy przepraszam Cię, ale dziś nie mogę...
Chłopak od razu posmutniał i spuścił głowę...
- Znów mnie zbywasz... Robisz nadzieję, a potem... Z resztą po co ja w ogóle z Tobą rozmawiam... - powiedział tym swoim zdławionym głosem i szybkim krokiem wyszedł z sali...
- Tomas zaczekaj! To nie tak! - krzyknęłam za nim, ale on się nie zatrzymywał tylko szedł długim i ciemnym korytarzem. Zaczęłam biec i udało mi się go dogonić...
- Tomas popatrz na mnie... Dzisiaj są urodziny mojej przyjaciółki dlatego też jestem zajęta, ale jeżeli Twoja niespodzianka będzie nadal aktualna jutro to z wielką chęcią ją przyjmę... - odpowiedziałam z uśmiechem na co i on się rozpromienił...
- Przepraszam... - zaczął, ale ja szybko mu przerwałam. Położyłam mu palec na ustach, ucałowałam go w policzek i szybkim krokiem odeszłam do swojej garderoby... Nie pytajcie dlaczego to zrobiłam, bo sama tego nie wiem... To był jakiś odruch... Coś w sercu podpowiedziało mi, że mam mu dać buziaka... Ale po co przecież to jest tylko mój przyjaciel!? Dobra.. Załóżmy, że to był tylko przyjacielski całus i nic więcej. To znaczy "nie załóżmy" tylko tak po prostu jest! I koniec kropka. Kiedy już opanowałam swoje myśli, przebrałam się w swoje rzeczy i wyszłam ze studia. W drodze do domu zdążyłam zadzwonić do Nat i wstąpić do paru sklepów po ostatnie zakupy. O godzinie 16.20 byłam już w swoim mieszkaniu. Położyłam siatki w kuchni i zaczęłam bezsensownie się przemieszczać myśląc od czego zacząć... Na szczęście kilka minut później zjawiła się Natalie i od razu zabrałyśmy się za przygotowywanie wszystkiego... Ja zabrałam się za pokój, a Nat za jedzonko. Godzinę później wszystko było gotowe. Moje "cztery kąty" oświetlone były ogromną ilością świeczek, który robiły taki tajemniczy, a zarazem cudowny nastrój... W tle cicho grała nasza ulubiona składanka... Na stoliku stały przekąski i ogromniasty tort czekoladowy... Atmosfera była wspaniała... Teraz tylko zadzwonić po solenizantkę i możemy zaczynać świętowanie... Wystukałam numer przyjaciółki i wcisnęłam zieloną słuchawkę... Nawet nie wiecie jak trudno jest powstrzymać te emocje... Miałam brzmieć zwyczajnie, a nawet trochę obojętnie tak jakbym zapomniała o jej urodzinach... Pierwszy sygnał... Głęboki oddech i...
- Hej Cami. Coś się stało? - usłyszałam jakby troszkę podekscytowany głos Mandy.
- Hej Słońce! - no i po co tak krzyczysz noo?? - Mam prośbę...
- Słucham Cię - odpowiedziała z nutką zrezygnowania. Ha! Czyli brzmię całkiem wiarygodnie... No ok. Oby tak dalej!
- Czy mogłabyś do mnie wpaść i poćwiczyć ze mną rolę... - palnęłam pierwszą lepszą głupotę która wpadła mi do głowy, a Nat stuknęła się otwartą dłonią w czoło... Wiem, wiem... Kłamanie nie wychodzi mi najlepiej...
- Okeeej... Będę za dziesięć minut. - nie zdążyłam już nic więcej odpowiedzieć, bo Mandy się rozłączyła... Natalie cały czas patrzyła na mnie z politowaniem...
- Następnym razem Ty dzwonisz i wymyślasz jakieś "kłamstewko" - powiedziałam z lekkim oburzeniem i wyszłam z pokoju. W całym domu było ciemno dlatego też postanowiłam zaświecić światło chociaż w hallu żeby niczego się nie domyśliła... Kiedy tylko to zrobiłam, usłyszałam dzwonek do drzwi... W mojej głowie pojawiło się tylko jedno pytanie: Jakim cudem ona znalazła się pod moim domem tak szybko?? Owszem mieszka niedaleko, ale mimo wszystko... No chyba. że biegła sprintem... Oj nie czas na zastanawianie się! Poprawiłam włosy i sukienkę, spojrzałam w wiszące na ścianie lusterko i w końcu otworzyłam drzwi.
- Witaaaj! - krzyknęłam i rzuciłam się na nią... - Całe wieki Cię nie widziałam... Odkąd chodzisz z tym swoim przystojniakiem nie masz dla nas czasu... - mówiłam w jej włosy, cały czas ją przytulając...
- Eeej! Udusisz mnie... - zelżyłam uścisk, ale nie byłam w stanie jej puścić... Naprawdę się za nią stęskniłam!!! - A co Ty tak ładnie ubrana jesteś hmm?? - spytała podejrzliwie.
Głupia ja!!! No to następne kłamstewko czy prawda?? Starałam się jak najszybciej przeanalizować skutki dwóch opcji. Po dość długim milczeniu odezwałam się...
- Nooo... bo wieeesz... Kiedy uczę się roli... muszę być ubrana tak jak na planie, bo wtedy się przyzwyczajam i w ogóle... - jeżeli Nat to słyszała to pewnie teraz dusi się ze śmiechu, ewentualnie "masuje" czoło po zrobieniu tzw. face palm'a. Na całe szczęście Mandy albo udawała, albo rzeczywiście uwierzyła, że jest tak jak mówię... Nie wiem, która wersja jest gorsza... No ale to jest teraz mniej ważne. Dziewczyna zdjęła buty po czym ominęła mnie i zaczęła iść na górę...
- A co u Ciebie tak ciemno hmm?? - znów zadała pytanie, na które nie mogłam znaleźć sensownej odpowiedzi. To znaczy przemknęła mi przez głowę taka wypowiedź "bo zaczęłam żyć ekologicznie i oszczędzam energię czy coś w tym stylu", ale przed samym wypowiedzeniem tych słów ugryzłam się w język i milczałam nadal... Dotarłyśmy do drzwi mojego pokoju. Mandy położyła dłoń na klamce, a ja wstrzymałam oddech. Ciche skrzypnięcie i "NIESPODZIANKA!" głos Natalie rozległ się w całym mieszkaniu... Mandy nie ukrywała zaskoczenia i wzruszenia... W jej oczach pojawiły się łzy, a usta wygięły się w ogromnym uśmiechu. Dziewczyna weszła do środka i zaczęła się "rozglądać", a my stałyśmy z boku i trzymałyśmy torbę z prezentem. Kiedy już Mandy stanęła w miejscu podeszłyśmy do niej i zaczęłyśmy składać dłuuugie życzenia... Wszystkie trzy byłyśmy pod wpływem takich emocji, że na zmianę albo się śmiałyśmy, albo płakałyśmy... W końcu dobrnęłyśmy do końca przygotowanych od tygodnia życzeń i wręczyłyśmy prezent solenizantce... Po jej reakcji (coś w stylu AAAAAAAAAAA!!!) stwierdzam, że się spodobał. Oczywiście Mandy musiała od razu przymierzyć sukienkę, bo dosłownie by wybuchła gdyby tego nie zrobiła... Poszła do łazienki, a my gęsiego za nią, ale! Zatrzymałyśmy się przed drzwiami i z zapartym tchem oczekiwałyśmy. Pięć minut... Siedem minut... Powoli zaczęłyśmy się martwić. Kiedy minęło dziesięć minut, a Mandy nadal nie dała jakiejś oznaki życia postanowiłyśmy tam wejść... Ostrożnie otworzyłyśmy drzwi i ujrzałyśmy... Naszą ukochaną przyjaciółkę, wpatrzoną w lusterko z szeroko otworzoną buzią... No nie powiem na jej miejscu też bym tak wyglądała... Sukienka leżała na niej idealnie, a kolor i delikatne falbanki dodawały jej jeszcze więcej uroku...
- Wyglądasz cudnie... - powiedziała Natalie, a jej oczy były ogromne jak pięciozłotówki...
- No wieeem! Jeeezu! To fioletowe cudo jest idealne na jutrzejszą imprezę! - cały czas mówiła podniesionym głosem...
- Zaraz, zaraz... Jutro impreza? Ja nic nie wiem... - wypowiedziałam na głos myśli, które pojawiły się w mojej głowie... Mandy odwróciła się w naszą stronę wielce zaskoczona.
- No przecież Wam mówiłam, że Zayn organizuje jutro imprezę dla mnie z okazji urodzin... Mają być jego przyjaciele no i Wy...
Popatrzyłam na Nat, a ona zwróciła swój wzrok w moją stronę... Nasze spojrzenia mówiły wszystko. Obydwie "szukałyśmy" potwierdzenia słów Mandy, ale żadna z nas ich nie znalazła...
- Słońce nie wspominałaś o żadnej imprezie nawet słówka - powiedziała spokojnie Natalie.
- Ale przecież dzwo... - zaczęła brunetka, ale nie dokończyła... Spuściła głowę w dół i prawie szeptem powiedziała, że miała do nas wczoraj zadzwonić, ale najzwyczajniej w świecie zapomniała...
- Oj przecież nic się nie stało! Dobrze, że dowiedziałyśmy się teraz, a nie pięć minut przed imprezą no nie Cam.? - spytała Nat, ale ja nie byłam tego samego zdania... Przecież już umówiłam się z Tomas'em... Nie mogę go teraz wystawić, bo naprawdę pomyśli, że go "zbywam".
- Ej wszystko w porządku? - spytała Mandy.
Nie wiedziałam co mam odpowiedzieć... W mojej głowie po raz kolejny toczyła się bitwa. Co mam wybrać? Wiem, na pewno, że zranię Tomas'a jeżeli jutro z nim nie pojadę... A czy Mandy obrazi się gdy nie pojawię się na imprezie?? O to właśnie chodzi, że nie mam pojęcia... "HELLO!" tym razem usłyszałam głos Natalie. Wróciłam na ziemię i postanowiłam powiedzieć całą prawdę... Przecież od tego są przyjaciółki, żeby pomóc i doradzić nieprawdaż??
- Otóż... ja jutro chyba nie mogę pójść na tą imprezę... - powiedziałam co jakiś czas się jąkając... Widać było zaskoczenie na twarzach dziewczyn... Ale ja jeszcze nic takiego nie powiedziałam!
- A czemu jeśli można wiedzieć? - spytała Mandy. W jej głosie nie było nutki złości, za to całą sobą zdradzała ogromną ciekawość... Ale za nim zaczęłam mówić powodach przez które nie mogę pójść na imprezę zaprowadziłam je z powrotem do pokoju, bo łazienka nie jest najlepszym miejscem do rozmów... Rozsiadłyśmy się wygodnie na moim łóżku. Dziewczyny wpatrywały się we mnie jak obrazek. W końcu zaczęłam opowiadać o wczorajszej i dzisiejszej rozmowie z Tomas'em. Moje przyjaciółki słysząc o niespodziance zaczęły piszczeć... Może w tym momencie pytacie się w myślach "Czy one są normalne? Przecież są dorosłe, a zachowują się jak wariatki...", a ja od razu odpowiadam, że może i nie są normalne, ale właśnie za to je kocham! Po wyjaśnieniu wszystkiego mogłyśmy zacząć świętować... Przyniosłam butelkę wina i trzy kieliszki. Postawiłam to wszystko przy przekąskach. Po krótkiej "naradzie" stwierdziłyśmy, że to solenizantka powinna otworzyć butelkę... Mandy nie protestowała, a wręcz przeciwnie... Niecałe pięć minut później leżałyśmy na łóżku, pijąc wino, jedząc przekąski i oglądając jedną z naszych ulubionych komedii romantycznych...
****************************************************************************
Witam, witam!!! Pierwszy wpis w Nowym Roku... Wierzę, że rok 2015 będzie o wiele lepszy od poprzedniego. Mam ogromną nadzieję, iż będzie więcej wejść, a co za tym idzie komentarzy, głosów w ankietach i obserwatorów... No ale skoro już przy tym jesteśmy to uważam, że i tak jak na początek nie jest aż tak źle! Jest tutaj już dwóch obserwatorów. Od założenia blog został wyświetlony 155 razy... Co więcej pojawiło się pięć komentarzy... Pod pierwszym rozdziałem są dwa! Nawet nie wiecie jak bardzo Wasze miłe słowa motywują i "dopingują" do dalszego działania! Jestem bardzo wdzięczna Mint Candy, Eragona aa i Karo za to, że poświęcają swój czas na czytanie moich wypocin i jeszcze komentowanie dlatego dedykują im ten rozdział! No właśnie... A co o nim myślicie?? Koniecznie wyraźcie swoje opinie w komentarzach! Z ogromną niecierpliwością czekam na każde Wasze słówko, a nawet małą kropkę. Aha i jeszcze jedno! No bo zakończyła się możliwość oddawania głosów w ankiecie... A tak prezentują się jej wyniki:
Harry - 2 głosy
Niall - 2 głosy
Liam - 0 głosów
Louis - 0 głosów
Z tego wynika iż mamy remis... Kompletnie nie mam pojęcia co z tym fantem zrobić... Napiszcie mi w komentarzach kogo byście wybrali, ale z uzasadnieniem dlaczego... Ja napiszę tak. Wybrałabym Harry'ego ponieważ lubię go najbardziej z całego zespołu, aczkolwiek resztę również uwielbiam, ale jakoś troszeczkę mniej... No, ale chcę żebyście mieli też trochę przyjemności z czytania więc niczego nie narzucam i właśnie dlatego pojawiła się ta ankieta... No więc komentujcie, dodawajcie się do obserwatorów i "promujcie" mojego bloga oczywiście jeśli możecie... A ja się już teraz z Wami żegnam! Jeszcze tylko powiem, żebyście korzystali z ostatnich czterech dni wolności jak najlepiej!!! No to chyba na tyle...
Pozdrawiam Was bardzo serdecznie, jeszcze raz za wszystko bardzo dziękuję!!! Do zobaczenia za tydzień!!!

Aleksandra. <3 :***

4 komentarze:

  1. rozdział jest super życzę dużo weny i czekam na następny <3
    ja bym wybrała Harrego. dlaczego?
    bo jakoś we wszystkich ff widzę jego jako głównego bohatera i lubię go najbardziej z całego zespołu, ale już ostateczna decyzja jest twoja <3
    kocham cię <3

    OdpowiedzUsuń
  2. Interesuję mnie, kogo wybierze... Ale raczej Hazze :)

    Nie słynę z genialnych komentarzy, więc życzę tylko weny i dalszych genialnych pomysłów :)

    Pozdrawiam!

    /Mint Candy

    OdpowiedzUsuń
  3. Tak jak obiecałam, powracam z moim spamem <33333
    Myślę, że po moim poprzednim komentarzu chyba nie masz wątpliwości co do mojego wyboru. A jeśli chodzi o uzasadnienie, to doskonale je znasz, bo tak się dziwnie złożyło, że ostatnio podczas jednego takiego "przesłuchania" wyćwierkałam Ci wszystko na ten temat, soł nie będę jeszcze bardzie rozciągać tej bezsensownej treści o coś, co już wiesz :D
    A co do rozdziału, żeby już nie przeciągać (co i tak już zrobiłam), to wyczuwam tu niezłe zamieszanie z tym wszystkim. Ciekawa jestem co z tego wszystkiego wyniknie ;)
    Do następnej wymiany tekstów przy kolejnej publikacji :D <3

    OdpowiedzUsuń
  4. zapraszam do zapisania się do naszego spisu :)
    Prowadzimy również oceniarnie opowiadań :)
    http://wykaz-opowiadan.blogspot.dk/
    http://werdykt-wilka.blogspot.dk/

    OdpowiedzUsuń