sobota, 2 maja 2015

Rozdział piętnasty

* Camila * NASTRÓJ
Z trudem otworzyłam swoje ciężkie powieki... Szczerze mówiąc to wolałabym cały czas spać...
Głowa bolała mnie niemiłosiernie, a do tego było mi strasznie niedobrze... Próbowałam przypomnieć sobie czemu lub komu "zawdzięczam" mój obecny stan, ale wszystkie wspomnienia z wczorajszego wieczoru widziałam jak przez mgłę.. Rozejrzałam się po pokoju i z ogromnym zdziwieniem stwierdziłam iż nie należy on do mnie... Wprawdzie znałam to wnętrze, ale nie mogłam sobie przypomnieć skąd... Błękitne ściany z mnóstwem obrazów, białe meble, i jasne panele... Ni stąd ni zowąd usłyszałam pukanie do drzwi i już po chwili w progu ujrzałam znajomą twarz Natt. Gwałtownie się podniosłam czego od razu pożałowałam, bo ból głowy jeszcze bardziej się nasilił i miałam wrażenie, że moje wnętrzności podchodzą mi do gardła... Dziewczyna usiadła obok mnie. Zaraz potem podała mi szklankę z wodą oraz jakąś tabletkę... Popatrzyłam na nią zdezorientowana i od razu zaczęłam zadawać różne pytania.
- Skąd się tu wzięłam?? Co się wczoraj działo???
- Zaraz wszystko Ci opowiem, ale najpierw weź lek przeciwbólowy... -odpowiedziała... Dziewczyna chyba bardzo dobrze wiedziała jak się czuję i czego w tym momencie potrzebuję najbardziej. Posłusznie wzięłam tabletkę i popiłam ją wodą... Dopiero wtedy moja przyjaciółka wygodniej rozsiadła się przy mnie i zaczęła mi opowiadać wszystkie zdarzenia z wczorajszego dnia... Przedstawienie... Rose... Impreza... Alkohol... Tańce... Harry... No i dużo rzeczy, których nie pamiętałam... Przyznam szczerze, że byłam w szoku, a do tego było mi trochę wstyd...  Nigdy w życiu nie doprowadziłam się do takiego stanu... Ale z drugiej strony... Przecież taka miałam być... Buntowniczka, imprezowiczka i w ogóle szalona dziewczyna... Taką siebie chciałam osiągnąć i udało mi się  to w jeden wieczór.
Głowa powoli przestawała boleć, jednak nudności nadal się utrzymywały... Tym bardziej, iż nieświadoma niczego Natalie zaproponowała żebym zjadła z nią śniadanie... Na samą myśl o jakimkolwiek jedzeniu żołądek mi się wywracał "do góry nogami"... Grzecznie podziękowałam, ale powiedziałam, iż nie skorzystam z propozycji i powoli będę się zbierać do domu... Widziałam, że dziewczyna jest smutna i jakby trochę zawiedziona... Hmm... Pewnie dręczą ją wyrzuty sumienia... W końcu wraz z Mandy mnie oszukały i...
No nic... Jakoś na razie nie mam ochoty wracać do tych jakże bolesnych chwil... Zeszłyśmy razem na dół... Będąc w hallu szybko założyłam buty, pożegnałam się z Natt krótkim "hej" i wyszłam z jej domu... Ale to co tam ujrzałam dosłownie mnie przeraziło. Przed domem przyjaciółki stało mnóstwo fotografów i reporterów z mikrofonami oraz kamerami. Skąd oni się tu wzięli i czego ode mnie
oczekują? Tego nie wiedziałam... Kiedy zeszłam ze schodów cały tłum jeszcze bardziej się do mnie zbliżył i wszystkie mikrofony i kamery skierowane były wprost na moją osobę...
- Camilo jak się czujesz z myślą, że Harry Cię zdradził? Czy Twoje nocne wypady do klubów są odreagowaniem? Chcemy wreszcie poznać prawdę? - zostałam zasypana wykrzyczanymi pytaniami. Na początku byłam bardzo zaskoczona i nie miałam pojęcia jak zareagować... Jednak im głośniej "tłum krzyczał" tym większa złość mnie opanowywała. W końcu zagotowało się we mnie i choć wiedziałam, że mogę żałować wypowiedzianych w tym momencie słów nic mnie nie powstrzymało.
- Wy nie chcecie prawdy! Chcecie ogromnych sensacji! Łapiecie normalnego człowieka i dorabiacie mu jakieś historie! Od zdrady Harry'ego minęło raptem trzy dni, i w przeciągu tego czasu byłam na jednej imprezie, na której rzeczywiście dałam się ponieść... Ale to był jeden jedyny raz kiedy chciałam uczcić dobrze zagraną sztukę... A Wy robicie ze zwykłej osoby jakąś wielką gwiazdę tylko po to, żeby publicznie ją zniszczyć! Żeby zarobić na zdjęciach i gazetach... To jest chore i tyle! Rzeczywiście Harry Styles to świetna ofiara. Osiągnął sukces, bo ma talent. Ma to o czym inni ludzie mogą tylko marzyć. Ale przez was stracił to co najcenniejsze w życiu. Wolność... Prywatność... Szczerość... A więc gratuluję, stworzyliście gwiazdę! W tym samym czasie zniszczyliście człowieka. Powinniście się tego wstydzić. Pewnie gdyby nie było Was pod tamtym hotelem, nie dowiedziałabym się o zdradzie Harry'ego... - W tym momencie do moich oczu zaczęły napływać łzy- I pewnie żyłabym z myślą, że wszystko jest w porządku, ale przynajmniej byłabym szczęśliwa... A teraz... Przez Was cierpią dwie osoby! Nie wiem tylko, która bardziej!
- Wobec tego odpowiedz nam jeszcze na jedno pytanie. Czy zamierzasz wybaczyć Harry'emu zdradę...
- Uważam, że zdrady nie da się wybaczyć... Choćby nie wiem jak bardzo kochało się drugą osobę.
Jeżeli chłopak spotyka się z dziewczyną, a później idzie do innej to tak naprawdę nigdy nie kochał tej pierwszej. - kiedy zakończyłam swoją wypowiedź ominęłam całą tą zgraję i z zapłakanymi oczami udałam się do domu.

***

Kiedy weszłam do mieszkania od razu otoczyło mnie ciepło, ale także zapachy, które spowodowały powrót mdłości... W pośpiechu zdjęłam buty i weszłam do kuchni. Właśnie tam zastałam tatę...
- Witam Cię... Miałem na Ciebie nie czekać, ale mimo wszystko myślałem, że wrócisz do domu... - powiedział z wyrzutem... Był zły... W sumie to mało powiedziane... Był wściekły... Ale czemu? Przecież jestem już dorosła... Mam prawo robić co chcę i wracać do domu wtedy kiedy mi się to podoba...
- Przepraszam tatku... Impreza skończyła się dość późno, a z racji tego, że była na niej też Natt i zaproponowała mi żebym przenocowała u niej to się zgodziłam...
Tata spojrzał na mnie i przez dłuższy czas nic nie mówił... Dopiero po kilku minutach oświadczył, że wszystko rozumie, bo z pewnością musiałyśmy wyjaśnić sobie parę spraw... Bardzo się zdziwiłam... Humor mojego taty zmienia się z ogromną szybkością... Dopiero złość już wyrozumiałość... Nie żebym miała coś przeciwko, ale myślałam, że dojdzie do nieprzyjemnej wymiany zdań, a tu taka miła niespodzianka... Jednak można dojść do porozumienia we względnym spokoju. Postanowiłam pójść na górę... Nie było mnie w moim pokoju tylko jedną noc, a tak bardzo się za nim stęskniłam... Kiedy tylko znalazłam się swoim azylu, rzuciłam się na łóżko i wbiłam swój
wzrok w sufit... Ostatnio to jedno z moich ulubionych zajęć... Leżenie w ciszy i rozmyślanie nad wszystkim co się ostatnio dzieje... Moja głowa rozpoczęła analizowanie wczorajszego dnia i dzisiejszego "wywiadu". Podczas imprezy pokazałam Harry'emu, że nie jestem taka za jaką mnie uważał... Poznał wreszcie prawdziwą mnie... Ale momencik.  Czy to rzeczywiście była ta prawdziwa Camila?? Buntowniczka czy naiwna dziewczynka... Która z nich jest prawdziwa, a która to tylko maska przywdziewana od czasu do czasu?  Mam taki mętlik w głowie... Patrząc na całe moje życie to raczej nigdy nie przepadałam za alkoholem i głośnymi imprezami... I to odziedziczyłam po swojej mamie...  Czyli jednak oblicze buntowniczki jest tylko na pokaz... A tak właściwie to teraz już nie muszę jej udawać. Chłopcy wyjechali w trasę i przez najbliższy czas nie będą mnie oglądać... Jednak patrząc na to z drugiej strony to trochę mi się spodobało bycie taką buntowniczką... Niczym się nie przejmujesz... Wszystko jest Ci obojętnie... Chodzisz na imprezy... Pijesz alkohol... Świetnie się bawisz... Takie życie ma dużo plusów... Ale minusów też mu nie brakuje... Ucieczka od problemów nie jest właściwą drogą do ich pokonania... Spędzanie całego wolnego czasu na imprezach też nie jest czymś, aż tak wspaniałym... Duże dawki alkoholu szkodzą zdrowiu... Wprawdzie tylko jeden dzień prowadziłam "hulaszcze" życie, ale może lepiej zakończyć to szybciej niż się zaczęło??? Nie zdążyłam odpowiedzieć sobie na to pytanie, ponieważ w moje myśli wkradł się dźwięk mojego telefonu... Rozejrzałam się po pokoju w celu namierzenia komórki, ale nigdzie jej nie było... Zbiegłam na dół, a w międzyczasie próbowałam ustalić gdzie kładłam go po raz ostatni... W końcu znalazłam go w torbie, która wisiała sobie na
wieszaku w hallu. Odebrałam i usłyszałam głos Emmy.
- No witaj moja szalona przyjaciółko.. Żyjesz?
Przyznam szczerze, że zdziwiło mnie to, ze do mnie dzwoni, a jeszcze bardziej zadawane przez nią pytania... Przecież ostatnio wcale ze sobą nie rozmawiałyśmy, a na wczorajszej imprezie też jej nie widziałam...
- Hej! A skąd wiesz o wczorajszej dyskotece? - spytałam bez ogródek...
- Kochana... Jesteś na pierwszej stronie wszystkich gazet... Nagłówki artykułów to m.in. "Camila Smith odreagowuje przykre emocje po zdradzie..." itp...
- Aha. Czyli to był główny powód dzisiejszego wywiadu - odparłam w sumie sama do siebie, ale ona natychmiast zaczęła wypytywać o wszystko. Pokrótce wytłumaczyłam jej co działo się przed domem Natt. - Ale tak w ogóle to dzwonisz tylko w tej sprawie? - zadałam kolejne nurtujące mnie pytanie...
- Nie ślicznotko. Dzwonię z nadzieją, że wybierzesz się ze mną na zakupy. - odparła ze śmiechem
przez co i ja się roześmiałam...
- Za piętnaście minut w centrum handlowym - powiedziałam i szybko się rozłączyłam. Kiedy miałam schodzić na dół uświadomiłam sobie, że wciąż mam na sobie ubrania z wczoraj dlatego wróciłam się do pokoju w celu znalezienia odpowiedniego zestawu na teraz... Z racji, że nie miałam zbyt dużo czasu wzięłam pierwsze lepsze ubrania i w ekspresowym tempie się przebrałam. Już po chwili byłam na dole i zakładając trampki oznajmiałam tacie iż wychodzę na zakupy. Zanim zdążył wyrazić sprzeciw mnie już nie było... Biegłam w stronę centrum, pomijając fakt iż moje samopoczucie nie poprawiło się ani trochę... Po dziesięciu minutach już byłam na miejscu gdzie zauważyłam znajomą blondynkę... Dziewczyna przytuliła mnie na powitanie i przyjrzała mi się dokładniej.
- Cami wszystko w porządku? Jesteś strasznie blada... - powiedziała zmartwiona... Odsunęłam się od niej natychmiast i odparłam, że czuję się znakomicie. Następnie nie czekając na nią weszłam do pierwszego lepszego sklepu...

*** 

Każda minuta spędzana w dusznych pomieszczeniach. sprawiała, że czułam się coraz gorzej. Po jakimś półgodzinnym spacerowaniu i oglądaniu przeróżnych rzeczy zaczęło mi się kręcić w głowie.
Do tego strasznie bolał mnie brzuch i było mi bardzo niedobrze... Ogólnie czułam się słabo i z trudem utrzymywałam się na nogach, ale o niczym nie wspominałam Emmie i ze sztucznym uśmiechem starałam się dorównać jej kroku... A było to dość trudne zadanie w takim stanie, ponieważ dziewczyna chodziła dość szybko...
Przez cały czas rozmawiałyśmy... Na całe szczęście nasza wymiana zdań polegała na tym iż to ona cały czas mówiła, a ja "słuchałam"... Dlaczego słowo słuchałam jest w cudzysłowie? Ano dlatego, że tak na prawdę wszystko co mówiła blondynka wpadało do mojego jednego ucha i po chwili wypadało drugim... Wiem, że to zachowanie nie jest zbyt miłe, ale po prostu byłam zmuszona w pełni oddać się rozmyślaniu... Bo mówiąc szczerze to zastanawia mnie trochę mój obecny stan... Na początku myślałam, że to skutki wczorajszej imprezy... Nigdy w życiu nie brałam do ust większej ilości alkoholu niż pół szklanki piwa więc nie znałam jakichś skutków ubocznych. Jednak ta teoria była błędna ponieważ upłynięciu tylu godzin i zażyciu tabletek uważam, że objawy kaca powinny przynajmniej trochę złagodnieć, a nie jeszcze bardziej się nasilić... Drugą myślą, która pojawiła się w mojej głowie było odchudzanie... Ale to też wydawało mi się trochę dziwne... Wprawdzie może zbyt rygorystycznie do tego podeszłam, bo nic nie jem i do tego biegam, ale to był dopiero jeden dzień mojej "diety" więc ta myśl  również odpada... I tym sposobem zaprzeczyłam swoim wszystkim teoriom.. Nic innego nie przychodziło mi do głowy...
Ojeej... Czy mi się wydaje czy moje ciało odmawia mi posłuszeństwa? Każdy krok był coraz mniej pewny... Nagle zachwiałam się lekko, na szczęście szybko odzyskałam równowagę... Emma nie zauważyła niczego więc możemy iść dalej... Jednak mimo moich najszczerszych chęci z każdą minutą zwalniałam, aż w końcu przystanęłam na środku chodnika. Zrobiło mi się ciemno przed oczami i mimo głębokich oddechów czułam jak powoli tracę kontrolę nad swoimi nogami. Na całe szczęście Emma zdołała mnie złapać i utrzymać w równowadze... Powoli, w pełni wsparta na "przyjaciółce" podeszłam do najbliższej ławki. Emma z niepokojem wymalowanym na twarzy
usadziła mnie na niej. Oparłam się i zaczęłam łapczywie czerpać powietrze... Czułam się jakbym była na pograniczu jawy i snu... Z  bardzo daleka dochodziły do mnie niewyraźne słowa blondynki, która jak się domyślałam zamawiała taksówkę... Przez  kilka dłużących się niemiłosiernie minut podczas których czekałyśmy na taksówkę usłyszałam długie kazanie na temat tego dziś mam porządnie wypocząć... Nie miałam zamiaru się sprzeciwiać... Jeszcze nigdy w życiu nie czułam się tak beznadziejnie... Miałam ochotę położyć się we własnym łóżku i spać... Nie jestem pewna czy nie przysnęłam w drodze do swojego mieszkania, bo nim się obejrzałam już znajdowałam się przed moim domkiem. Emma chyba wystraszyła się nie na żarty, bo zaprowadziła mnie aż pod same drzwi pokoju i wyszła dopiero wtedy kiedy była pewna, że leżę w łóżku i jestem pod opieką mojego taty. Szczerze wątpiłam w to, że zasnę... Męczyły mnie okropne nudności i ból głowy. Jednak kiedy tylko przyłożyłam głowę do poduszki i poczułam ciepłe dłonie taty głaszczące mnie po głowie, zamknęłam oczy i odpłynęłam... Tak przespałam całe popołudnie i noc.

*********************************************************************************
Witam Was po raz drugi tego dnia! Jak pewnie niektórzy zdążyli zobaczyć mój blog wreszcie doczekał się swojego zwiastunu. (Jeżeli jakieś osoby jeszcze go nie widziały to odsyłam Was do tego posta: KLIK! )
Druga sprawa, którą chciałabym umieścić w tej notce jest fakt, iż mój blog cieszy się coraz większą popularnością... Dlaczego tak stwierdzam? Pomimo tego, że nie ma tutaj szalenie dużej liczby obserwatorów i komentatorów (chociaż i tak cieszę się z tych osób, które są ze mną) to mamy już ponad 3100 wyświetleń i zostałam nominowana poraz piąty do LBA. Z czego przeogromnie się cieszę i w ogóle...
No i na koniec... Kilka pytań dotyczących dzisiejszego rozdziału:
1. Co myślicie o wypowiedzi Camili w związku z tymi reporterami?
2. Czy popieracie zachowanie jej ojca czy wręcz przeciwnie twierdzicie, że powinien dać jej jakąś karę? :D
3. Co myślicie o złym samopoczuciu Camili?
4. Nie chyba skończyły mi się pomysły na pytania...
No nic... W każdym bądź razie chciałabym podziękować serdecznie wszystkim, którzy są od początku tego opowiadania, i którzy sprawiają, że blog staje się czymś lepszym... DEDYKACJA DLA WSZYSTKICH CZYTELNIKÓW!!! <3

Pozdrawiam Was bardzo serdecznie! Ślę uściski! Do następnego tygodnia <3 ^^

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz