sobota, 14 lutego 2015

Rozdział dziewiąty


Komentując okazujesz szacunek autorowi! ;*

Piosenka do czytania - KLIK

Zadzwonił budzik... A to oznacza, że jest już 7.00. Czas wstać, zebrać się jak najszybciej i iść na przystanek... Muszę sobie kupić samochód! Nie po to robiłam prawko, żeby teraz jeździć autobusami... Wstałam z łóżka i od razu spojrzałam za okno... Oczywiście padał deszcz... Brutalny powrót do rzeczywistości... Podeszłam do szafy i bez większego zastanawiania wybrałam pierwsze lepsze ciuchy. Przebrałam się i zrobiłam delikatny makijaż. Włosy związałam w kitkę na czubku głowy i zeszłam na dół. Złapałam tylko jabłko i w biegu zaczęłam zakładać buty oraz czarną bluzę. Po chwili już biegłam na przystanek oddalony od mojego domu o jakieś kilkadziesiąt metrów. Kiedy tylko się na nim znalazłam przyjechał autobus... Weszłam do środka, kupiłam bilet i zajęłam miejsce obok jakiegoś chłopaka. Głowę miał zwróconą w stronę okna więc nie miałam możliwości zobaczenia jego twarzy. Wyjęłam telefon z torebki, ale z racji tego, że nie wzięłam słuchawek nie mogłam słuchać muzyki, dlatego zaczęłam przeglądać twitter'a. Nagle chłopak odwrócił się i wypowiedział ze zdziwieniem moje imię... Ponownie spojrzałam w jego stronę, a moje oczy od razu się rozszerzyły...
- Thomas?? Co Ty robisz w autobusie?? - spytałam nie kryjąc ogromnego zaskoczenia.
- Rozwaliłem samochód... Mniejsza o to... A Ty gdzie się wybierasz??? - teraz to on zadał pytanie...
- Jadę do teatru jak córka marnotrawna z nadzieją, że znajdzie się dla mnie jakaś mała rólka w jednym spektaklu... - odpowiedziałam ze śmiechem.
Chłopak tylko kiwnął głową i zamilkł. Po dłuższej chwili jednak ponownie się odezwał.
- Jest tego wart??
Popatrzyłam na niego zdezorientowana... Nie miałam pojęcia o co pyta, dlatego bez ogródek spytałam...
- O co chodzi, bo nie za bardzo wiem?
- Pytam czy ten przystojniak jest tego wszystkiego wart... - Aha... Czyli w tym momencie chodzi o Harry'ego... Tylko, że ja dalej nie wiem do czego on zmierza...
- Mógłbyś troszkę jaśniej? - ponownie zadałam pytanie. Chłopak patrzył na mnie z irytującym uśmiechem i kiwał głową jakby nie dowierzając...
- Zrezygnowałaś z głównej roli w filmie, a co się z tym wiąże życiowej szansy na sławę i jeżeli Ci się uda to będziesz grać jakąś poboczną rólkę w marnym teatrzyku... I wszystko przez tego całego przystojniaka z zielonymi oczami i brązowymi lokami... - odparł z ogromnym wyrzutem.
Jego słowa dosłownie wbiły mnie w fotel... Było w nich tyle jadu i złości. Nigdy nie spodziewałam się z jego strony tylu przykrych słów... Czułam jak mój gniew bierze górę nad innymi emocjami. Wzięłam głęboki oddech i podniesionym tonem odpowiedziałam:
- Zrezygnowałam z głównej roli w filmie, bo czułam, że jednak to nie dla mnie... Że nie chcę być traktowana jak jakiś wierny piesek, który jest na każde zawołanie swojego szefa... Że nie potrafię żyć pod czyjeś dyktando... Poza tym dla mnie nie sława jest najważniejsza, a własny rozwój i dobra zabawa przy pracy... Wiesz co!?  Nie wiedziałam, że woda sodowa aż tak uderzy Ci do głowy! Pół
roku temu sam grałeś w tym "marnym teatrzyku" i jakoś Ci to nie przeszkadzało... - skończyłam swój monolog i zauważyłam, że autobus powoli się zatrzymuje.  Na całe szczęście był to przystanek, na którym miałam wysiąść. Nie patrząc na wgapionych we mnie ludzi, wstałam gwałtownie i szybkim krokiem wyszłam z autobusu, zostawiając przy tym Tom'a z własnymi przemyśleniami. W drodze do teatru zdołałam już się w miarę uspokoić.  Świeże powietrze pozwoliło unormować się moim emocjom. Weszłam do środka i zaciągnęłam się znajomym zapachem... To straszne, ale ja naprawdę byłam tu całe sześć miesięcy temu... Mam nadzieję, że nic się nie zmieniło i nadal zaczynają próby o godzinie ósmej. Kiedy szłam wąskim korytarzem już słyszałam donośny głos Amy - naszej teatralnej reżyserki. Mimowolnie się uśmiechnęłam i nieśmiało zapukałam głośno w mahoniowe drzwi prowadzące do sali widowiskowej. Kiedy pojawiłam się w progu od razu wszyscy spojrzeli w moją stronę...
- Czy ja śnię? Czy naprawdę zawitała do nas Camila? - powiedziała Amy z ogromnym uśmiechem na
ustach.
- Przepraszam, że przeszkadzam... Przychodzę tutaj z pewnym pytaniem, a nawet z prośbą... - powiedziałam dość nieśmiało nadal stojąc w progu. Amy jeszcze bardziej się wyszczerzyła o ile było to możliwe.
- Wchodź do środka i wal prosto z mostu. Zaczniemy dziś o 8. 15 OK? - zwróciła się do aktorów, na co oni zgodnie krzyknęli OK!. Tak to jest to miejsce, które opuściłam sześć miesięcy temu.  Tutaj każdy traktuje się na równi... Nie ma podziałów na lepszych czy gorszych... Na ważniejszych i nieważnych... Mimo tego, że Amy jest reżyserką, jest również naszą przyjaciółką. Po chwili zostałyśmy same w pomieszczeniu.
- No więc o co chodzi? - spytała i znów promiennie się uśmiechnęła... Zawahałam się lekko. Jednak kiedy Amy położyła na moim ramieniu swoją dłoń od razu dodała mi otuchy. Westchnęłam i zaczęłam mówić.
- Wczoraj odeszłam z filmu i przychodzę tu z prośbą o przyjęcie mnie z powrotem do teatru... Mogę zagrać wszystko! Nawet być częścią scenografii byleby tylko być tutaj z Wami - powiedziałam na jednym wydechu, przez co jeszcze bardziej ukazywałam swoją desperację.
Amy zaśmiała się głośno... Okeej. Nie wiem jak mam to odebrać... Popatrzyłam na nią zdezorientowana.
- Słońce... Właśnie zaczynamy pracę nad nowym scenariuszem... Role są jeszcze nie obsadzone więc... Zapraszam do pracy - powiedziała przez śmiech i podała mi dłoń. Nie patrząc na nic szybko się w nią wtuliłam. Amy od zawsze była dla mnie jak druga mama...
- To co zaczynamy rozdawanie ról i może jakaś pierwsza próba coo??
- JASNE! - krzyknęłam z wielkim optymizmem.
W sali widowiskowej ponownie zebrali się wszyscy. Kiedy Amy oznajmiła, że wróciłam do pracy w teatrze starzy znajomi zaczęli do mnie podchodzić, ściskać, witać po długiej przerwie... Nawet nie wiedziałam jak bardzo mi tego brakowało i w jakim stopniu za tym tęskniłam. Zabraliśmy się do pracy dopiero o 8.30 .  Podzielenie ról trwało całe trzydzieści minut. To jest naprawdę trudne zadanie, no bo dobrać odpowiednio charakter aktora do postaci. Mimo wszystko udało nam się to zrobić w miarę sprawnie i ku zadowoleniu wszystkich. Ja na przykład dostałam rolę przyjaciółki głównej bohaterki! Miałam ochotę krzyczeć i skakać ze szczęścia... Wreszcie coś w moim życiu zmieniło się na lepsze! Nie wiedziałam, że zmiana pracy może zdziałać tak dużo. Zaczęliśmy próbę... Oczywiście nie było to jakieś perfekcyjne granie, a mówiąc szczerze to szło dość opornie no bo to pierwsze zetknięcie z nowym scenariuszem, ale mimo wszystko jakoś dawaliśmy radę.  Kiedy
byliśmy w połowie próby zauważyłam, że ktoś wchodzi na salę i siada na widowni. Na pierwszy rzut oka był to zwyczajny chłopak w czapce i ciemnych okularach. Na początku starałam się nie zwracać na niego szczególnej uwagi, jednak im dłużej się mu przyglądałam tym coraz bardziej przypominał mi Harry'ego. Po chwili chłopak zdjął okulary i już wiedziałam, że się nie myliłam. Postanowiłam jak na razie nic sobie z tego nie robić. bo już jedną pracę tak straciłam, ale niezbyt mi to wychodziło... Cały czas gubiłam się w scenariuszu lub myliłam swoje kwestie... W końcu Amy zauważyła mój wzrok wpatrzony w dal i odwróciła się...
- Przepraszam bardzo.. W czymś mogę panu pomóc? - spytała uprzejmie.
- Nie, dziękuję. Ja tylko chciałem popatrzeć na moją przyjaciółkę... - odparł i uśmiechnął się do mnie szeroko.  Nie przypominam sobie żebyśmy oficjalnie zostali przyjaciółmi no ale niech mu będzie...Amy odwróciła się i podeszła do mnie... W gardle znów wyrosła mi gula, a moje ręce zaczęły się lekko trząść ze strachu... A było tak pięknie...
- Cami przyjaciel do Ciebie - powiedziała z uśmiechem i mrugnęła- Zarządzam dziesięć minut przerwy... - zwróciła się do wszystkich o ton głośniejszym głosem
Odetchnęłam z ulgą i od razu podeszłam do Harry'ego.
- Co Ty tutaj...
- Może mnie wyśmiejesz kiedy to powiem, ale ja nie mogę normalnie funkcjonować kiedy nie spędzę z Tobą jednej sekundy... - przerwał mi tymi słowami, a ja oczywiście się zarumieniłam...
- To miłe...
- Aha i jeszcze jedno! Bardzo się cieszę, że teraz tu pracujesz...
- Tak a czemu? - spytałam niesamowicie się szczerząc.... To jest niemożliwe, że jeden chłopak może tak na mnie działać.
- O wiele grzeczniej tu przyjmują nieproszonych gości - zaśmiał się głośno, a ja mu zawtórowałam.
- Cami zapoznaj nas ze swoim chłopakiem! - krzyknęła Rose, a po chwili dołączyli do niej pozostali.
- Ale to nie... - zaczęłam, jednak szybko mi przerwano. Harry złączył nasze usta w krótkim pocałunku po czym złapał mnie za dłoń i razem podeszliśmy do reszty aktorów...  Okeeej. Przyznam szczerze, że nie mam pojęcia o co w tym wszystkim chodziło, ale jeżeli mam być tak uciszana to poproszę o częściej! Nie no co ja mówię? Ma ktoś jakiś młotek!!!?

***

Dziesięć minut przerwy powoli przerodziło się  w pół godziny. Wszyscy rozmawiali ze sobą, śmiali się i wygłupiali, dlatego też Amy stwierdziła iż na dzisiaj kończymy pracę w teatrze.. Na szczęście nie miała mi tego za złe, a wręcz przeciwnie. Nawet sama przez kilka minut stała z nami. Oczywiście musiała mi narobić siary przy moim "chłopaku"  i opowiedziała historię o tym jak byłam jeszcze początkującą aktorką i jak się zbłaźniłam na pierwszym przedstawieniu... Kiedy Harry to usłyszał śmiał się tak, że aż się popłakał. Nie uszło mu to jednak płazem... Dostał takiego kuksańca w bok ode mnie, że będzie miał pamiątkę na dobre kilka dni. Po skończonej próbie Harry odwiózł mnie do domu. Gdy wychodziłam z samochodu nieśmiało zaproponowałam żeby został na herbatę. O dziwo zgodził się od razu.

***

- To może zostaniesz na kolację hmm? - spytałam poprzez śmiech.
- Bardzo chętnie, ale wiesz to już podchodzi pod narzucanie się, a to tak nie wypada więc chyba jednak wrócę do domu... - odparł lekko zmieszany. 
- Styles nie gadaj głupot! Zakładaj fartuch i raz dwa pomagaj mi robić kolację. - krzyknęłam udając złość.  
- Tak jest! - krzyknął i zasalutował. Na co ja wybuchłam kolejną salwą śmiechu... Booże...
Dzisiejszego dnia śmiałam się więcej niż przez całe swoje życie. Założyliśmy fartuszki... Żeby było jeszcze śmieszniej ja założyłam zielony w białe groszki, a Harry różowy w czarne serca. Przyznam szczerze, że w różowym mu do twarzy jednak powstrzymałam się od wypowiedzenia tej uwagi na głos... Obawiałam się jego reakcji... Zabraliśmy się do roboty. Postanowiliśmy upiec domową pizzę. Wyjęłam więc potrzebne produkty i położyłam wszystko na stole. Wysypałam mąkę na stolnicę i odwróciłam się po miskę. Kiedy ponownie obróciłam się o dziewięćdziesiąt stopni dostałam prosto w twarz białym proszkiem. Oj! Haroldzie to nie był dobry pomysł. Złapałam najbliżej leżący produkt (czyt. jajko) i rozbiłam je na pięknych lokach Harry'ego. 
- Pożałujesz tego! - wrzasnął ze śmiechem. Szybko ruszyłam przed siebie, a loczek zaczął mnie gonić. Nie dość, że miałam spore wyprzedzenie to po okrążeniu salonu Harry zaczepił o podwinięty dywan i wyrżnął jak długi. Mój głośny śmiech rozległ się po całym domu jednak nie trwał długo, bo po chwili leżałam obok niego. Nie miałam pojęcia jak on to zrobił, ale niespodziewanie pociągnął mnie za nogę, no a to równało się z upadkiem... Leżeliśmy tak obydwoje zwróceni w swoje strony i śmialiśmy się. Z czasem coraz ciszej, aż w końcu całkowicie ucichliśmy. Jednak, żadne z nas się nie podniosło. Patrzyliśmy w swoje oczy... Nie miałam odwagi nawet mrugnąć.  Tym razem to ja
zbliżyłam swoją twarz do jego i złożyłam na jego ustach pocałunek. Harry natychmiast go odwzajemnił. Przez chwilę trwaliśmy jakby w bezruchu, jednak nagle Loczek nie przerywając niczego przeturlał mnie na siebie... To było dziwne! Naprawdę dziwne! Na szczęście, a w sumie to na nieszczęście przerwał nam dzwoniący telefon Styles'a. Natychmiast się podniosłam i jakby nigdy nic szybkim krokiem i ze spuszczoną głową wróciłam do kuchni skąd idealnie słyszałam jego rozmowę.
- Halo?
- Nie krzycz na mnie!
- Zapomniałem już jadę... Coś jeszcze?
- Będę za dziesięć minut pa...
Harry przyszedł zmieszany do kuchni. Nie wiem czemu, ale coś podkusiło mnie żeby akurat zadać takie pytanie... Może to zazdrość, albo... Nie mam pojęcia co innego mogło mną kierować.
- Czyżby dziewczyna kazała Ci wrócić do domu? 
- Nie mam dziewczyny. - bąknął szybko jakby się czegoś wstydził i od razu zmienił temat- Ale dzwonił wściekły Niall... Zapomniałem, że miałem mu kupić żelki i wrócić najwyżej po dwóch godzinach, a w domu nie ma mnie już około pięciu więc przepraszam, ale muszę uciekać... 
- Nie ma sprawy... Pozdrów wszystkich - powiedziałam z widoczną ulgą po czym mrugnęłam. Zielonooki założył buty, krzyknął tylko papa i wyszedł zostawiając mnie z bałaganem w kuchni.
*********************************************************************************

WITAAAAJCIE!!!! Boże jak czytacie tę notkę to możliwe, że stwierdzicie, że wypuścili mnie z wariatkowa, no ale JESTEM DZIŚ TAKA HAPPY!!! <3 Dziś spełniły się moje trzy największe marzenia... 1. Nagrałam trzy piosenki w profesjonalnym studiu 2. Po raz pierwszy dostałam zaproszenie na osiemnastkę 3. POD OSTATNIM POSTEM BYŁO 5 KOMENTARZY!!! Mam ochotę wybiec z domu i wykrzyczeć całemu światu, że jestem najszczęśliwszą osobą na świecie... Pierwszy raz moje walentynki są szczęśliwe! <3 No właśnie i z okazji dzisiejszego święta wstawiam Wam taki troszkę bardziej romantyczny rozdział... I znów było tak blisko, ale tak trochę "zaspoileruję" i już niedługo pojawi się rozdział, na który tak bardzo czekacie, ale ćsiii... Nie wiem co mam napisać!!! Dziękuję! Wszystkim komentującym, wszystkim obserwującym, wszystkim polecającym mojego bloga! To jest dla mnie tak bardzo ważne i daję taką motywację, że po prostu... Brak mi słów!!! <3 Kocham Was bardzo mocno!!! Proszę o dalsze wspieranie, bo ten blog istnieje tylko dzięki Wam i tylko dla Was! Ojeeej.. Chyba się zaraz popłaczę... No już... Ogar!

Życzę Wam wspaniałych walentynek! No i jeszcze życzę udanych ferii tym, którzy je rozpoczynają, a tym którzy je kończą... życzę miłego i spokojnego powrotu do szkoły... Życzę x3... Zasób słownictwa mi się kurczy :D

W takim razie będę się już żegnać!!!

Pozdrawiam wszystkich bardzo serdecznie i zapraszam do dalszego czytania <3

Aleksandra! :*

6 komentarzy:

  1. rozdział przecudowny!!! oni znowu się całują aww <3
    ahh Niall popsułeś taki moment no, ale z drugiej strony chodzi o żelki xD
    kocham cię <3
    cieszę się, że masz udane walentynki
    ja niestety nie no, ale ja to nie ważne.
    kocham cię i czekam na next <3 :***

    OdpowiedzUsuń
  2. AAAAAAAAAAAAAAAAAAAWWWWWWWWWWWWWWWWW *>*
    Jeju Harreh jest tak słodki że zxdcfvhgbjhknm ♥
    i to jak ją pocałował, zamiast wyjaśnić, ze nie są razem ! Byłam jak: *.*
    I chemia między nimi, która uaktywnia się co jakiś czas, prowadząc do kilku gorących ,,MOMENTÓW" :3
    Cóż mogę powiedzieć, czekam na kolejny, życzę weny
    Cieszę się niesamowicie, że masz udany dzień <3
    Ściskam xx

    OdpowiedzUsuń
  3. Jaki słodki rozdział :D uwielbiam takie.
    Fajna sprawa z tym teatrem, a wizyta Harrego była tak bardzo na miejscu xd od tego momentu zrobiło się tak słodko, że uśmeich nie znika mi z twarzy!
    A ten pocałunek przy wszystkich! *-* Ahhh...normalnie się rozpływam. On wie co dobre xd
    Harry się popłakał ze śmiechu, naprawdę chciałabym to widzieć.
    Robienie domowej pizzy - kolejny super pomysł i oczywiście bitwa na jedzenie musi być koniecznie, jak ja takie sceny kocham xd
    I kolejny pocałunek zaliczony! Fantastycznie :D
    Chyba po raz pierwszy w zyciu jestem, aż tak bardzo wkurzona na Nialla! Jak on mógł, w takim momencie?! I to z powodu jakiś tam żelków! Ehh, Horan, Ty i to Twoje jedzenie! ;P
    To jest mój ulubiony rozdział, przynajmniej na ten moment.
    Czekam oczywiście na kolejny i pozdrawiam :*

    Zaparaszam do siebie na nowy, jeśli masz ochotę :)
    http://no-control-niall-horan.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. u mnie pojawił sie 4 r., więc zapraszam :)
      http://no-control-niall-horan.blogspot.com/

      Usuń
  4. Kocham to <3
    miałam spaprany dzień a gdy to przeczytałam wręcz odwrotnie
    mam takiego banana na twarzy że rodzinka chce zapisać mnie do psychologa z sprawą nagłych zmian nastroju xD
    Jeju to takie słodkie *,*

    http://1d-rose-love.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  5. Dobra, po udupieniu mnie na całej linii przez kochanych nauczycieli mam tak przeładowane, że siedzę do drugiej i skończyć ze wszystkim nie mogę, więc mam nadzieję, że zrozumiesz moją dotychczasową absencję.
    1. Tommy wielkie zazdro, bo Cami i seksiak Harry ze sobą kręcą ^^
    2. Praca z takimi osobami jak Amy to musi być czysta przyjemność. Ona jest świetna <3
    3. Styles się narzuca... Hahahah, dobre. Obie wiemy, że to dla niej i dla niego była czysta przyjemność :D
    4. Hazza w fartuszku <3
    5.Wojna musi być!
    6. Niall <33333
    A ja staję po jego stronie, bo żelki to świętość, a jak Król Niall I Seksowny chce żelki za max 2 godziny, to za max 2 godziny mają być! Amen
    Weny ;)

    OdpowiedzUsuń