poniedziałek, 1 czerwca 2015

Rozdział osiemnasty cz. 1

Komentując okazujesz szacunek autorowi!!! <3 *.*

*Harry*  NASTRÓJ
Od naszego wyjazdu minęły już dwa miesiące... Dwa długie miesiące bez jakiegokolwiek kontaktu z Camilą... Dwa miesiące bez oglądania jej pięknej twarzyczki, bez słuchania jej melodyjnego głosu... po
prostu bez niej. Czy muszę mówić jak się czuję? Wolałbym tego nie robić, bo za każdym razem opowiadanie o tym kończy się tak samo, no ale skoro już zacząłem... Czuję się jakby ktoś pozbawił mnie serca... Tak po prostu podszedł i wyrwał mi je z klatki piersiowej... Nie mam na nic siły... Nie mam na nic ochoty... Nie rozmawiam z chłopcami... Nie wysilam się na sztuczną radość i żywiołowość na koncertach... Moje życie straciło jakikolwiek sens... Jestem jak spragniony człowiek na pustyni... A moją wodą, której tak bardzo potrzebuję jest choć najmniejszy kontakt z Camilą... Tym bardziej, że od jakiegoś czasu  w podświadomości czuję, że coś się z nią dzieje... Nie jestem tylko pewien czy dobrego, czy złego... Moją głowę przepełniają różne scenariusze, przeważnie te czarne... Może to kolejna afera klubowa, albo związana z "nietypomwym wywiadem" na mój temat... Ta niewiedza w pewien sposób mnie zabija! Targają mną ogromne wyrzuty sumienia... Przez moją zdradę Camila ogromnie cierpi, a obiecywałem, że przy mnie nikt jej nie zrani... Nie kłamałem... Nigdy nie pozwoliłbym, żeby ktoś ją skrzywdził... A zrobiłem to sam i w najgorszy sposób z możliwych... Gdyby nie ta cholerna gala... Gdyby nie Louis i Caroline wszystko byłoby jak dawniej... To znaczy... Obecnie też bylibyśmy w trasie, ale... Jej przebieg wyglądałby całkiem inaczej... Każdą przerwę wykorzystywałbym na rozmowy z moją ukochaną, a nie na wspominaniu jej
śnieżnobiałego uśmiechu i brązowych oczu... Dokładnie tak... Ale przecież "pan Styles" zawsze musi wszystko zepsuć!!! Przez miesiąc byłem najszczęśliwszym człowiekiem na całym świecie. Znalazłem dziewczynę moich marzeń i zakochałem się w niej, a ona odwzajemniła moje uczucia kto wie czy nie ze zdwojoną siłą. Jednak jestem człowiekiem, który nie potrafi docenić niczego. Właśnie dlatego wszystko zniszczyłem... jedną nieprzemyślaną "decyzją"... Nic tylko pogratulować... W każdym bądź razie użalanie się nad sobą i patrzenie w przeszłość nie da mi odpowiedzi na pytanie: "Czy z Cam wszystko w porządku?" Choćby nie wiem jak bardzo chciał... Tak się o nią boję, a w mojej głowie cały czas słyszę głos, który uświadamia mi, że coś się tam dzieje... Jednak w zaistniałej sytuacji nie mam możliwości dowiedzenia się czegokolwiek, ponieważ Camila nie odbiera moich  telefonów, a jej przyjaciółki również nie udzielają mi żadnych informacji po tym co się stało... Co robić? A gdyby tak...
Rzeczywiście, to może się udać... Wyjąłem słuchawki z uszu i wyjrzałem przez okno... Jeżeli jeszcze się nie domyśliliście to w tym momencie jedziemy do kolejnego miasta, na koncert... Mówiąc szczerze już mam dość tego wszystkiego, a to dopiero dwa miesiące. Optymista mógłby powiedzieć, że już połowa za mną nieprawdaż? Jednak jeżeli chodzi o mnie to mam świadomość, że to kolejne dwa miesiące bez Cami. Rozejrzałem się po wnętrzu samochodu. W sumie to nic się tu nie zmieniło przez te kilka godzin... No oprócz tego, że Niall, Liam i Zayn zasnęli...  Louis przez cały czas wpatrzony był w swój telefon i się uśmiechał... Ten to ma szczęście... Jest z Eleanor już dwa lata i nic między nimi się nie psuje... Oboje są ze sobą bardzo szczęśliwi i nigdy im przez myśl nie przeszło jakieś zrywanie czy coś podobnego...  Tylko ja jestem na tyle powalony, żeby zepsuć związek po miesiącu.
- Lou... - szepnąłem, a on od razu  zwrócił swoją twarz w moją stronę... - Mógłbyś wyświadczyć mi
pewną przysługę? - spytałem cicho, a on tylko kiwnął głową na znak, że się zgadza... Właśnie za to go lubię... Jest moim przyjacielem, ufa mi bezgranicznie i zawsze mi pomaga...  Ma w sobie cechy idealnego przyjaciela... Przynajmniej w tym przypadku mi się poszczęściło. Reszta chłopców udaje, że wszystko jest w porządku, ale od pamiętnego dnia nasze relacje bardzo się popsuły. Takie jest życie... Mogłem przewidzieć konsekwencje tego czynu... - Wiesz, że Camila nie odbiera telefonów ode mnie, ale może na Ciebie się nie obraziła, dlatego chciałbym... - nie dokończyłem, a telefon Tomlinsona znalazł się w mojej dłoni. - Dziękuję - dodałem tylko i od razu zająłem się komórką.
Wystukałem numer Cam i wcisnąłem zieloną słuchawkę... Jeden sygnał... Drugi sygnał... Trzeci...
- Halo... - usłyszałem TEN głos... Melodyjny, piękny, subtelny, cichy głos Camili... Zatkało mnie... Mimo wszystko nie sądziłem, że to się uda. Mówiąc szczerze byłem święcie przekonany, że czeka mnie kolejna porażka, a tu taka niespodzianka... - Halo? - po raz kolejny usłyszałem jej trochę już zniecierpliwiony głos.
- Cami to naprawdę Ty?? - spytałem, wiedząc, że jeżeli się nie odezwę to połączenie zostanie zakończone... Usłyszałem tylko jak gwałtownie "łapie powietrze". No tak... Ona również była
zaskoczona... Nie spodziewała się, że usłyszy mój głos... Po raz kolejny poczułem to już dobrze mi znane ukłucie w sercu... W słuchawce nastała cisza... - Camila błagam Cię przynajmniej powiedz czy wszystko u Ciebie w porządku... - powiedziałem już trochę bardziej odważnie, ale i tak mój głos był przepełniony ogromnym bólem i strachem...
- Wszystko jest okej, a czemu miałoby nie być?- Teraz jej głos był już całkiem inny...  Oschły i przepełniony goryczą... Ten ton słyszałem  tylko raz w życiu... Camila mówiła w taki sposób podczas naszej ostatniej rozmowy... Mimo wszystko postanowiłem się nie poddawać...
- Od dłuższego czasu mam wrażenie, że coś się u Was dzieje... -  w słuchawce usłyszałem westchnięcie... Czyli jednak coś jest na rzeczy! No więc czemu nie jest ze mną szczera?? Odpowiedź na to pytanie akurat jest prosta... Ja też próbowałem ją oszukać i zataić swoją zdradę... Człowiek popełnia jeden błąd w życiu, a rani i zmienia wszystkich dookoła...
- Nie, wszystko jest w porządku... Nie musisz się o mnie martwić... - byłem w stu procentach pewien, że kłamała... Coś jest na rzeczy... Tylko co? -  A teraz wybacz, ale nie mam ochoty na dalszą wymianę zdań...
- Rozumiem... - już miałem zakończyć rozmowę kiedy postanowiłem powiedzieć coś co płynęło prosto z serca... -Cami chcę żebyś wiedziała tylko jedno... Od samego początku kochałem tylko i wyłącznie Ciebie... Nikt i nic nigdy tego nie zmieni... Wracam za dwa miesiące wtedy sobie wszystko wyjaśnimy i...-  w tym momencie się rozłączyła. Oddałem Louisowi telefon i gwałtownie się odwróciłem, po czym oparłem głowę o szybę... Czy to jest normalne, że płaczę?? Niby to dziewczyny są  ckliwe, ale kiedy wali Ci się cały świat to nie jesteś w stanie powstrzymać łez niezależnie od płci.... Mam nadzieję, że uda mi się jeszcze raz do niej dodzwonić, ale kto wie... A co jeśli ona naprawdę mnie już nie kocha??

*Camila*
Rozmawiałam z Harrym... Tak z tym Harrym... Czemu odebrałam?? Czemu jak głupia nie
sprawdziłam kto dzwoni? Czemu jak głupia nie zmieniłam od razu numeru?? Czemu zawahałam się przed skłamaniem? Czemu żałuję, że nie powiedziałam prawdy? Czemu żałuję, że zakończyłam tę rozmowę tak szybko? Tak wiele pytań, tak mało odpowiedzi... Minęły już dwa miesiące od całego incydentu... Dwa miesiące... Myślałam, że po tym wszystkim z czasem przestanę żywić do Harry'ego jakiekolwiek uczucia , jednak bardzo się myliłam...  Może gdyby nie ta ciąża byłoby mi łatwiej, ale teraz wszystko jest tak jak dawniej, a może nawet i gorzej... Czasami zastanawiam się nawet czy nie mogłabym dać mu drugiej szansy i stworzyć z nim szczęśliwej rodziny... Jednak szybko tłumię te myśli... Chyba nie byłabym w stanie patrzeć na niego i udawać, że wszystko jest w porządku... Chociaż... co będzie za te dwa miesiące kiedy się spotkamy? Czy będę w stanie racjonalnie myśleć i działać?? Czy jednak jego zielone oczy będą w stanie mnie zahipnotyzować i mu wybaczę??
A może pomysł odcięcia się od przeszłości nie jest taki zły? Kilka razy przychodził mi do głowy "plan ucieczki z Londynu", ale do tej pory widziałam w nim więcej minusów... Jednak gdyby tak... Wyjechać... Zmienić numer... Zapomnieć... - no dobra nie oczekujmy cudów, ale... Może rzeczywiście byłoby mi łatwiej ze wszystkim...  Muszę poważnie porozmawiać na ten temat  z tatą i dziewczynami... Jednak z racji tego że mój ojciec wraca z pracy dopiero o 16.00 to mam teraz dwie godziny na ogólne przemyślenia i inne rzeczy. Postanowiłam włączyć komputer i w międzyczasie zająć się "czymś". Tym czymś okazało się przeglądanie starych zdjęć z Harrym i oglądanie najnowszych filmików z trasy chłopców... Dziewczyny miały rację mówiąc, że Styles bardzo się
zmienił... Zniknął ten jego promienny uśmiech, a przy tym słodkie dołeczki, blask w oczach też jakby zgasł... Czyli naprawdę boli go to, że zniszczył nasz związek... Ale co z tego?  Skoro raz dopuścił się zdrady nie miałabym pewności, że nie zrobi tego ponownie... Cam... Nie zadręczaj się... Dobrze zrobiłaś... Właśnie o to mu teraz chodzi, żebyś miała poczucie winy. NIE!  Nie możesz teraz żałować... Podjęłaś trafną decyzję!
Łatwo powiedzieć, trudniej zrobić... Jak nie żałować tego, że zakończyło się związek z osobą, którą kochało (kocha?) się najbardziej na świecie?! To jest niewykonalne!!! I choć nie wiem jakby się chciało to się nie da... Nie można ot tak zapomnieć... Szczerze mówiąc to w ogóle nie można zapomnieć... Jakaś cząstka mnie, mojego serca zawsze będzie kochała Harry'ego mimo wszystko... Tym bardziej, że za sześć miesięcy na świat przyjdzie owoc naszej miłości... Ale wybaczyć mu też nie mogę i właśnie dlatego pojawił się pomysł wyjazdu...
No dobra pora się ogarnąć i zacząć robić obiad. Za pół godziny przyjeżdża tata... Otarłam łzy, które od jakiegoś czasu zaczęły spływać po moich policzkach, i udałam się na dół. Kiedy znalazłam się w kuchni od razu zajrzałam do lodówki i po dokładnym jej przejrzeniu zdecydowałam się na zrobienie spaghetti. Proste i w miarę szybkie danie, a jakie smaczne... I nie należy do zakazanych w "moim stanie"... Idealne... Wyjęłam wszystkie odpowiednie produkty, podkasałam rękawy i zabrałam się do gotowania... Kiedy woda się gotowała ja zabrałam się za przygotowywanie sosu pomidorowego... Na koniec zostało mi tylko wrzucić makaron do wody i poczekać aż i on się ugotuję... Za piętnaście minut w domu zjawi się tata. Starałam się wszystko robić jak najszybciej i wykorzystywać każdą wolną chwilę, ale jednak trochę za późno się do tego zabrałam i raczej się nie wyrobię przed jego przybyciem... No nic. Postawiłam na stole dwa talerze, sztućce i dwa kubki, do których nalałam sok pomarańczowy. W tym momencie usłyszałam odgłos otwieranych drzwi...
- Hej córcia! Ale pięknie pachnie - do kuchni dobiegł głos mojego taty. Od razu się uśmiechnęłam...Przez ten okres kiedy ojciec u mnie zamieszkał bardzo się ze sobą zżyliśmy... Szczerze mówiąc to tylko dzięki niemu i dziewczynom w miarę możliwości się trzymam...
- Hej tato! Myj ręce i chodź na obiad... - odkrzyknęłam w międzyczasie nakładając porcje makaronu na talerze... Po pięciu minutach wszystko było gotowe. Tata też wyszedł już z łazienki i zajął miejsce przy stole...
- Jak się czujesz? - spytał i umieścił widelec ze spaghetti w swoich ustach.
- Psychicznie czy fizycznie - odpowiedziałam pytaniem na pytanie. W takich sprawach trzeba wszytko precyzować...
- I jedno i drugie... - odparł i spojrzał na mnie podejrzliwie... Chwilę zastanawiałam się nad odpowiedzią. W końcu skleciłam kilka słów.
- Fizycznie całkiem dobrze... Najgorszy okres już za mną... Psychicznie natomiast... - tu zawachałam się przez chwilkę... Nie byłam pewna czy powiedzenie tacie o dzisiejszej rozmowie będzie najlepszym rozwiązaniem. Jednak wiedziałam, że muszę się komuś w pewien sposób zwierzyć, a jak
na razie nie miałam nikogo innego pod ręką... - Nie najlepiej. Rozmawiałam dziś z Harrym.
Tata na moje słowa, aż zakrztusił się sokiem. Biedny ojczulek...
- Z Harrym?? Jak? O czym? - był w szoku... Możliwe, że jeszcze większym niż ja po odebraniu telefonu... Mówiąc szczerze to już w tym momencie jestem bardzo ciekawa jak zareaguje na moją propozycję "przeprowadzki"... To wszystko jest takie TRUDNE! Zbyt trudne jak na dwudziestoletnią dziewczynę!!!
- Harry zadzwonił dziś do mnie... Pytał czy wszystko ze mną w porządku - nie dokończyłam swojej wypowiedzi, bo tata przerwał mi w połowie.
- Powiedziałaś mu, że jesteś w ciąży? - tym razem to ja o mało co się nie zachłysnęłam... No chyba postradał zmysły... Nigdy! W! Życiu! Harry! Nie! Dowie! Się! Że! Ma! Ze! Mną! Dziecko!!! Spokojnie Cami.. Spokojnie... Nerwy w Twoim stanie nie są wskazane... Wdech i wydech... Wdech... Wydech...
- Nie! Właśnie o tym chciałam z Tobą poważnie porozmawiać... - odparłam z odrobiną irytacji w głosie... Tata ponownie spojrzał na mnie w podejrzany sposób...
- Zamieniam się w słuch... - powiedział, a ja nie miałam pojęcia jak przekazać mu ten "wspaniały plan", który teraz wydawał mi się o wiele mniej wspaniały... Boże dopomóż...
- Otóż... Po dzisiejszej rozmowie z Harrym doszłam do wniosku, że musimy się stąd wyprowadzić. Skoro chcę wszystko utrzymać w tajemnicy przed nim nie mogę tu zostać. Za dwa miesiące on wróci i... zechce się ze mną spotkać. Dobrze wiesz, że chcę tego uniknąć... - spojrzałam na tatę... Jego oczy były jak piłeczki pingpongowe, usta miał otwarte, a dłoń, w której trzymał widelec zastygła w bezruchu. Siedzieliśmy w milczeniu przez dobre pięć minut, aż w końcu moje nerwy nie wytrzymały.
- Powiedz coś błagam! - mój płaczliwy ton przywrócił go na ziemię...
- Córciu... Wiesz, że bardzo Cię kocham i chcę dla Ciebie jak najlepiej, ale... Nie sądzisz, że to zbyt pochopna decyzja... A co z przyjaciółkami? A co z moją pracą? A tak w ogóle to gdzie moglibyśmy się przeprowadzić? - no taak. Mój tata zadał tylko kilka niby prostych pytań, o których nawet nie pomyślałam... Jednak... Nie mogę poddać się tak łatwo... Jeszcze raz wszystko przemyślę, aż w końcu coś sensownego wymyślę... Muszę!
*********************************************************************************

Siemaneczko moje kochane "dzieciaki"! Jak dla mnie w tym dniu nie ma wyjątków i każdy jest dzieckiem dlatego postanowiłam zrobić niespodziankowy prezent wszystkim moim czytelniczkom i wstawiłam rozdział już dziś! <3 Los mi sprzyjał, bo miałam w nim wszystko dopracowanie więc teraz tylko dopisać sensowną notkę i... SUPRISE :D Najpierw chciałam podziękować za wszystkie komentarze i te pod postem, i te bardziej prywatne! <3 Każdy daje mi tyle motywacji, że aż trudno to opisać... :)
Może teraz kilka pytanek?? :D
1) Co myślicie o pisaniu z perspektywy Harry'ego??
2) Reakcję Cami na telefon Harry'ego już znacie... Ale jak myślicie co teraz zrobi Styles??
3) Popieracie pomysł Cam co do przeprowadzki czy wręcz przeciwnie?
Zadałam tylko trzy pytania, ale można się na ich temat tak rozpisać, że oczekuję dłuuugich komentarzy!
Nie wiem co mam jeszcze napisać więc powoli będę kończyć...

DEDYKACJA DLA FOREVER YOURS <3 

No i na końcu chcę życzyć wszystkim czytającym "dzieciakom" zdrowia, radości, spełnienia marzeń, dobrych wyników w szkole i świadectw z czerwonym paskiem, bo to już tylko trzy tygodnie do końca roku szkolnego!!!
Pozdrawiam Was bardzo serdecznie i do następnego!!! <3

Aleksandra *.*

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz